W koalicji tej jest partia polskiej mniejszości, Akcja Wyborcza Polaków na Litwie (AWPL). Razem z dominującymi socjaldemokratami pod wodzą premiera Algirdasa Butkevičiusa oraz dwoma ugrupowaniami populistycznymi. Politykiem jednego z nich, Partii Pracy, jest minister kultury Šar?nas Birutis.
Co takiego powiedział? „Swoich wartości powinniśmy bronić przed każdym, kto dąży do ich zachwiania. W tym kontekście wymieniłbym również Polskę, która jest obok i dąży do realizacji swoich interesów" – cytował wczoraj portal zw.lt.
Birutis wspomniał „również o Polsce", bo uczestniczył w zorganizowanym przez główną siłę opozycji – konserwatystów – spotkaniu poświęconym wojnom informacyjnym prowadzonym przeciw Litwie. – Konserwatyści bardzo dużo mówią o Rosji, o rosyjskiej soft power, ekspansji kulturalno-politycznej – mówi „Rz" Jacek Komar, polski analityk z Wilna. Jego zdaniem atak Birutisa na Polskę ma związek z tym, że Partia Pracy, którą reprezentuje w rządzie, jest ugrupowaniem multimilionera Wiktora Uspaskicha, a on jest Rosjaninem. I zależy mu, by nie tylko Rosję oskarżano o ekspansję.
Do najbardziej spektakularnego starcia w rosyjsko-litewskiej wojnie propagandowej doszło w październiku. Rosyjska telewizja Pierwyj Bałtijskij Kanał (PBK) nadała prowokacyjny program o wydarzeniach z 13 stycznia 1991 r. decydujących dla odzyskania przez Litwę niepodległości. I uważanych tu za świętość. W odpowiedzi litewska Komisja ds. RTV zaleciła sieciom kablowym, by nie transmitowały PBK, a potem transmisji zakazał wileński sąd. PBK wrócił na Litwę 15 stycznia.
Audrius Bačiulis, komentator tygodnika „Veidas", dziwi się, że Birutis zabrał się do prawdziwej polityki: – To przedsiębiorca, który przez przypadek trafił do partii Uspaskicha. Siedział cicho w Parlamencie Europejskim, kiedy Uspaskich szukał kandydatów do rządu. A on zna angielski i wygląda jak minister. W rządzie też do tej pory siedział cicho. To nie był jednak atak na Polskę, lecz na polską partię, która współrządzi – mówi „Rz".