Włosi, podobnie jak Niemcy, sprzeciwiają się nałożeniu sankcji gospodarczych na Rosję z powodu łączącej oba kraje szerokiej współpracy nie tylko na polu energetycznym. Centroprawica i populiści wsparli aneksję Krymu, a z doniesień i komentarzy włoskich mediów wynika, że konflikt ukraiński Italii nie dotyczy.
Trzeba było setki trupów na kijowskim Majdanie, by wydarzenia na Ukrainie trafiły na prominentne miejsce we włoskich mediach. Generalnie jednak do dziś, jeśli pojawią się w głównych wydaniach wiadomości TV, skąd większość Włochów czerpie informacje o świecie, zajmują około minuty w drugiej połowie zaraz po rytualnych doniesieniach o krwawych mordach w afekcie. W gazetach też trafiają na dalsze strony, bo Italia jest po uszy zanurzona w polityczne wewnętrzne awantury, a teraz w wybory do Parlamentu Europejskiego, co całkowicie zdominowało włoskie media.
Aneksję Krymu jako akt sprawiedliwości dziejowej i przykład „oddolnej" demokracji wsparła centroprawica Silvia Berlusconiego, Liga Północna (domagająca się autonomii, jeśli nie niezależności, północnej Italii), cieszący się 25 proc. wsparciem szef populistycznego Ruchu 5 Gwiazd komik Beppe Grillo i skrajna lewica, która wspiera Putina jak wszystko, co antyamerykańskie. W parlamencie te partie dysponują ponad połową miejsc.
O ile najważniejsze gazety, „La Repubblica" i „Corriere della Sera", starają się od czasu do czasu przybliżyć czytelnikom genezę i złożoność ukraińskiego konfliktu, o tyle media prawicowe na doniesienia o bezeceństwach rosyjskich służb na Ukrainie nie mają miejsca i sięgają po żenująco jednostronną narrację. Należący do rodziny Berlusconich dziennik „Il Giornale", informując w ostatnią sobotę o wydarzeniach w Słowiańsku i Odessie, wiadomości czerpał wyłącznie z kremlowskiej telewizji Russia Today.
Pokrewny mu ideologicznie „Libero" uznał akcję wojsk ukraińskich na wschodzie Ukrainy za szaleństwo, by w tytule odnotować z satysfakcją: „Teraz Europa będzie musiała negocjować z Putinem".