16-letni Naftali Fraenkel, jego rówieśnik Gilad Szaar oraz 19-letni Ejal Jifrach zostali uprowadzeni w nocy 12 czerwca, gdy próbowali złapać autostop w osiedlu żydowskim Alon Szwut niedaleko Jerozolimy.
Przez wiele dni poszukiwali ich żołnierze, a politycy próbowali wymusić wieści o ich losie od Palestyńczyków. Teraz jest już prawie pewne, że zostali zabici zaraz po uprowadzeniu. Izraelskie służby specjalne prowadzą intensywne poszukiwania w okolicy, gdzie znaleziono ciała.
Region wraz Hebronem, jednym z największych palestyńskich miast na Zachodnim Brzegu Jordanu, zostały uznane za zamkniętą strefę wojskową.
Rząd Benjamina Netanjahu zebrał się o 21.30 na specjalnym posiedzeniu. Premier obarczył winą za uprowadzenie i zabicie młodych Izraelczyków radykalny palestyński Hamas i zapowiedział, że organizacja za to zapłaci. Izraelskie służby podały już, jak pisze BBC, nazwiska dwóch podejrzanych aktywistów Hamasu.
Hamas zaprzeczył, jakoby miał coś wspólnego z uprowadzeniem. I zagroził, że jeżeli Izrael będzie chciał go ukarać, to „otworzy wrota piekieł”.