W środę rosyjski Komitet Śledczy (instytucja podległa bezpośrednio prezydentowi Putinowi) poinformował, że w Rosji została aresztowana porucznik 31-letnia Nadieżda Sawczenko, jedyna kobieta pilot w armii ukraińskiej. Panią porucznik ostatni raz widziano pod koniec czerwca w budynku w miasteczku Metalist (w obwodzie ługańskim na Ukrainie) przykutą kajdankami do rury i przesłuchiwaną przez separatystów.
Została złapana 25 lub 26 czerwca, gdy na lokalnej drodze w pobliżu miasteczka Sczastie (Szczęście) próbowała wyciągnąć rannych ukraińskich żołnierzy z rozbitego wozu pancernego. Sawczenko jest pilotem samolotów myśliwskich, ale również nawigatorem wojskowych helikopterów. Separatyści przesłuchiwali ją, sądząc, że miała związek ze śmiercią dwóch rosyjskich dziennikarzy telewizyjnych 17 czerwca w pobliżu Metalista. Jednak dziennikarze zginęli od ostrzału moździerzowego, pilot zaś nigdy nie obsługiwała takiej broni.
Rosyjskim dziennikarzom pozwolono ją sfilmować przykutą kajdankami do rury. – Boisz się? – dopytywał się przedstawiciel „Komsomolskiej Prawdy". – Nie, Rosjanie i tak mnie zabiją – odpowiedziała. To był po niej ostatni ślad, dopóki dwa tygodnie później nie odnalazła się w więzieniu w rosyjskim Woroneżu.
Rosyjscy śledczy twierdzą, że została aresztowana bez dokumentów na terenie Rosji, gdy udawała uciekinierkę z Ukrainy. – No nie, to już naprawdę bardzo grubymi nićmi szyte! – skomentował „Rz" generał i profesor Bogusław Pacek, do niedawna rektor Akademii Obrony Narodowej.
Ukraiński MSZ uznał to za „porwanie" i gwałtownie zaprotestował przeciw „nielegalnemu wywiezieniu" Sawczenko. „Otwarcie porywając obywateli Ukrainy, rosyjskie władze nie tylko naruszają wszelkie możliwe normy prawa międzynarodowego, ale i elementarne normy moralności" – oświadczyło ministerstwo.