W poniedziałek i wtorek ambasadorowie unijni mają zdecydować o rozszerzeniu podstawy prawnej, tak aby na listę ukaranych mogli trafić także oligarchowie bliscy Putinowi.
Do tej pory nie można było im grozić, bo przyjęte przez Unię przepisy – inaczej niż amerykańskie – ograniczały sankcje do osób bezpośrednio odpowiedzialnych za aneksję Krymu, czy działania destabilizujące we wschodniej Ukrainie. Do wtorku ambasadorowie uzgodnią zmianę prawa, a konkretna lista ukaranych oligarchów ma być gotowa do końca przyszłego tygodnia.
Na tych samych spotkaniach w poniedziałek i wtorek dyplomatyczni przedstawiciele państw członkowskich mają też ustalić szczegóły dotyczące sankcji sektorowych. Po raz pierwszy UE miałaby wyjść poza karanie osób i instytucji i wymierzyć cios w całe sektory gospodarki, choć na razie zdefiniowane dość ostrożnie. ?O zasadach już pisaliśmy. Miałyby one obejmować: embargo na broń (ale tylko na nowo zawierane kontrakty, co nie obejmowałoby dwóch okrętów Mistral produkowanych przez Francję), na technologie podwójnego, cywilnego i wojskowego zastosowania, na technologie energetyczne potrzebne do głębokich wierceń oraz na przepływy kapitałowe (zakaz inwestycji w akcje i dług państwowych banków). Detale tych propozycji przez weekend przygotowywali urzędnicy Komisji Europejskiej i Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych i przedstawią konkretne propozycje prawne w poniedziałek po południu.
W ostatni piątek opis proponowanych sankcji wysłał do stolic José Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej, ?i postulował ich przyjęcie w przyszłym tygodniu. A w osobnym liście Herman Van Rompuy, przewodniczący Rady Europejskiej, zaapelował do przywódców 28 państw o szybkie zakończenie procesu decyzyjnego do 29 lipca, tak żeby nie trzeba było zwoływać szczytu UE.
Ten apel wyraża pragnienie wielu państw, które uważają, że im dalej od zestrzelenia samolotu malezyjskich linii lotniczych nad Ukrainą, tym trudniej będzie o jednomyślność w sprawie sankcji.
Van Rompuy określił proponowane sankcje jako zrównoważone pod względem ewentualnych kosztów dla różnych sektorów i dla różnych państw członkowskich. Podkreślił także, że większe szkody poniesie Rosja niż UE, a także fakt, że wątpliwości różnych krajów zostały wzięte pod uwagę.