Opinię o zagrożeniu rozprzestrzenieniem się epidemii wyraziła Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) argumentując, że Kenia jest ważnym węzłem komunikacyjnym na kontynencie afrykańskim.
Minister zdrowia Kenii zapowiedział, że dozwolone będzie przekraczanie granic Kenii przez obywateli tego kraju wracających z krajów dotkniętych epidemią, a także przez pracowników służby zdrowia. Osoby te będą jednak poddawane rygorystycznej kontroli, a w uzasadnionych przypadkach - kwarantannie. U czworga obywateli tego kraju, podejrzewanych o zakażenie wirusem gorączki krwotocznej, testy nie wykazały jego obecności.
Od środy główny przewoźnik lotniczy Kenii, Kenya Airlines, zawiesza loty do Gwinei, Liberii i Sierra Leone, jak twierdzi - za radą ministerstwa zdrowia. Na razie nie zawieszono lotów do Nigerii, w której na Ebolę zmarły 4 osoby, a u 6 kolejnych potwierdzono zakażenie.
Wczoraj przewodnicząca organizacji Lekarze Bez Granic, Joanne Liu, powiedziała, że sytuacja w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa pogarsza się szybciej niż przypuszczano, a rzeczywista skala epidemii jest zaniżona. W Sierra Leone na przykład służby medyczne wchodząc do domów znajdują coraz więcej zakażonych osób.
Liu oszacowała, że opanowanie epidemii może zająć kolejnych sześć miesięcy.