Bieńkowska została zapytana o to, jakiej rady udzieliłaby Donaldowi Tuskowi na początku jego unijnej kariery. Początkowo wzbraniała się przed tym twierdząc, że "nauczyła się w Polsce, że nie mówi się tego, co się myśli".

Później przyznała jednak, że pierwsze tygodnie jej pracy w charakterze unijnego urzędnika były bardzo trudne. - Nie mogłam się dopasować, a raczej otoczenie nie mogło się dopasować do mnie - powiedziała. - Nie należy się martwić tym, że pierwsze tygodnie mogą być ciężkie. W moim przypadku były bardzo ciężkie.

Bieńkowska porównała funkcjonowanie unijnej administracji do polskiej z lat 90. - zastałej i skostniałej. Jej zdaniem polska administracja funkcjonuje lepiej, załatwianie różnych spraw w Brukseli trwa dłużej. - A ja chcę mieć wszystko szybko! - mówiła.  Natomiast atmosfera w unijnych budynkach nasuwała jej myśli o "odhumanizowanej Europie", o której mówił papież Franciszek.

- Wszyscy mówią, że się przyzwyczaję - mówiła Bieńkowska. - Na pewno się przyzwyczaję i zostawię swój ślad, nie złamie mnie ta administracja - stwierdziła bojowo.