Sama agencja nazwała rysunek „karykaturą". „A dlaczego Dzień Zwycięstwa ma być w Moskwie ?" – pyta łańcuchowy pies imperializmu, trzymany na smyczy o kolorze amerykańskiej flagi. „A dlatego, że Ja jestem w Berlinie !" – odpowiada mu posągowy żołnierz radziecki z obowiązkowym dzieckiem na ręku.
„Polski minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna w żaden sposób nie chce się uspokoić: zaproponował całemu światu, by nie jechał na Dzień Zwycięstwa do Moskwy, a świętować go w Polsce, gdzie na półwyspie Westerplatte obrońcy fortecy po tygodniowym oblężeniu poddali się niemieckim wojskom" – wyjaśnia RIA w podpisie pod rysunkiem, by nikt nie miał wątpliwości.
W latach 50. w pochodach pierwszomajowych w Warszawie prowadzono kukłę ówczesnego przywódcy Jugosławii Josipa Broz Tity (który prowadził antystalinowską politykę) z napisem „łańcuchowy pies imperializmu". Taki motyw był bardzo popularny w satyrze czasów ZSRR, bez wątpienia rysunek w RIA nawiązuje do niego.
2 lutego w wywiadzie dla radia RMF uznał, że propozycja prezydenta Bronisława Komorowskiego – by 70 zakończenia wojny świętować na Westerplatte – jest „interesująca". Pytany, czy nie będzie to konkurencją dla obchodów organizowanych w Moskwie odpowiedział: „To nie jest naturalne, że obchody zakończenia wojny organizuje się tam, gdzie ta wojna się rozpoczęła. Ale dlaczego wszyscy przyzwyczailiśmy się tak łatwo, że to Moskwa jest miejscem, gdzie czci się zakończenie działań wojennych, a nie np. Londyn czy Berlin, co byłoby jeszcze bardziej naturalne".
Rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Grigorij Karasin uznał, że tam wypowiedź ministra Schetyna jest „hańbiąca" i dla niego, i dla całej polskiej służby dyplomatycznej (a także kultury politycznej Polski).