Przemawiając na cmentarzu w malutkiej miejscowości Sarre-Union Francois Hollande powtórzył wezwanie do francuskich Żydów, by mimo antysemickich ataków nie opuszczali Francji. Obiecał złapanie i postawienie przed wymiarem sprawiedliwości wszystkich odpowiedzialnych za takie ataki.
Dodał, że najlepszym rozwiązaniem walki z antysemityzmem nie jest jednak "stawianie żołnierzy" przy każdym żydowskim cmentarzu.
W niedzielę wieczorem Francją wstrząsnęła informacja, że na cmentarzu żydowskim w Sarre-Union w Alzacji, tuż przy granicy z Niemcami, 250 z 400 grobów zostało zbezczeszczonych. Niektóre połamano, na wielu wymalowano swastyki. Policja podała wczoraj, że przesłuchuje pięciu podejrzanych, są niepełnoletni (mają od 15 do 17 lat) i pochodzą z okolicy.
Kilkanaście godzin wcześniej zamachowiec zastrzelił żydowskiego strażnika przed główną synagogą w stolicy Danii, Kopenhadze. To skłoniło premiera Izraela Benjamina Netanjahu do stwierdzenia w czasie niedzielnego posiedzenia rządu w Jerozolimie: "Żydzi są mordowani na europejskiej ziemi po prostu dlatego, że są Żydami". Jest przekonany, że będą kolejne mordercze ataki antysemickie w Europie. Powiedział więc europejskim Żydom: Izrael to wasz dom.
Rząd izraelski przeznaczył też w niedzielę 46 milionów dolarów na przyjęcie dodatkowych emigrantów z Europy (głównie z Francji i Ukrainy, a także z Belgii).