Nowa asystentka w biurze szefa słowackiego rządu pojawiła się na początku tygodnia i od razu wzbudziła zainteresowanie mediów, które usiłowały dociec kim jest urodziwa i bardzo młoda pracownica. W poniedziałek odbywała wraz z Robertem Fico podróż rządowym audi do zakładów zbrojeniowych VOP w Trenczynie. Mimo formalnego obowiązku urząd premiera nie ujawnił nazwiska, CV, stanowiska i wynagrodzenia nowej siły roboczej, jednak dziennikarze gazety „Dennik N" szybko skojarzyli fakty i „zdemaskowali" młodą damę.

Jak się okazało czarnowłosa piękność nazywa się Mária Trošková i jeśli jest z czymś kojarzona to bynajmniej nie z pracą w administracji lecz z pozowaniem do kalendarza producenta traktorów „Zetor" i do męskich magazynów ilustrowanych (jej roznegliżowane zdjęcia publikował miesięcznik „Brejk"). Przyciskana przez media rzeczniczka premiera Beatice Szabova musiała w końcu przyznać, że jej młodsza koleżanka została jednak pracownicą urzędu „Pracuje jako zwykły pracownik Urzędu Prezesa Rady Ministrów. Zgodnie z prawem w tymczasowej służbie państwowej" - brzmiało oficjalne wyjaśnienie.

Jak wykryli dziennikarze Trošková opowiadała o swoich operacjach plastycznych i silikonowym biuście, natomiast nic nie wiadomo o jej doświadczeniu zawodowym (poza krótkim okresem pracy w rodzinnym sklepie z biżuterią). Czytelnikom „Brejka" zdradziła, że najchętniej zostałaby prezenterką telewizyjną ale najwyraźniej teraz spróbuje sprawdzić się w poważniejszej roli.

Premier Robert Fico miał już kłopoty problemy po tym jak media zaczęły podejrzewać go o zbyt zażyłe relacje z poprzednią asystentką Janą Halászovą. Gdy tygodnik „7 Dni" opublikował zdjęcie premiera wymieniającego z asystentką nieco zbyt ciepły pocałunek Halászova zniknęła z urzędu.