Konflikt na Ukrainie zmienił wiele w ocenie wzajemnych relacji wielu państw. Okazało się, że Polacy i Niemcy nie są bynajmniej bardzo podzieleni w opiniach na temat relacji ich krajów z Rosją. Trzy czwarte obywateli obu krajów zgodnie twierdzi, że relacje ich krajów z Rosją są złe.
Takie są wyniki ostatnich badań Fundacji Bertelsmanna, polskiego Instytutu Spraw Publicznych oraz moskiewskiego Centrum Lewady. Przyczyną takich ocen jest oczywiście kryzys na Ukrainie. Znaczne różnice uwidaczniają się w ocenie odpowiedzialności za wydarzenia na Ukrainie. Dwie trzecie Polaków jest zdania, że wina leży po stronie Rosji. W Niemczech taką opinię prezentuje 39 proc. pytanych, niewiele więcej jest zdania, że wina leży po obu stronach.
– Nie sposób wysnuć z tego wniosku, że Niemcy są krajem Russlandversteher (tych, którzy rozumieją Rosję), za jakich uchodzą byli kanclerze Helmut Schmidt czy Gerhard Schröder – przekonuje „Rzeczpospolitą" Gabriele Schöler z Fundacji Bertelsmanna. Zwraca uwagę, że po fiasku pierwszego porozumienia w Mińsku oraz morderstwie Borysa Niemcowa już ponad połowa Niemców nie ma wątpliwości, że to Moskwa ponosi winę za rozwój wydarzeń.
Rosjanie mają swoją perspektywę. Putin i jego polityka wobec Ukrainy cieszą się niekłamanym poparciem zdecydowanej większości Rosjan, jednak nie znaczy to, że Rosjanie gotowi są zaakceptować każdy rodzaj zaangażowania ich kraju w konflikt. Jak wynika z sondażu moskiewskiego Centrum Lewady, zaledwie 7 proc. obywateli gotowych byłoby wysłać na Ukrainę rosyjską armię w celu wsparcia walczących na wschodzie separatystów.
Za to 41 proc. prezentuje opinię, że Rosja powinna wspierać separatystów. Za neutralnością w tym konflikcie opowiada się jednak nieznacznie więcej Rosjan. Dla Kremla takie wyniki badań nie mają większego znaczenia. Liczy się niewiarygodnie silna pozycja Putina.