Mateusz Morawiecki nigdy nie był ulubieńcem „Washington Post". Jednak kiedy polski premier uznał w poniedziałek, że „porwanie samolotu pasażerskiego stanowi bezprecedensowy akt państwowego terroryzmu, który nie może ujść bezkarnie", wpływowy dziennik napisał: „To są mocne słowa. O ile jednak nie pojawi się coś niespodziewanego, mogą się okazać usprawiedliwione". Zdaniem amerykańskich dziennikarzy ruch białoruskiego dyktatora nie może pozostać bez odpowiedzi także dlatego, że podcięłoby to światowy rynek przewozów lotniczych, który opiera się na przywiązaniu wszystkich do podstawowych reguł bezpieczeństwa.