Amerykanie znowu dostarczają Egiptowi broń i pieniądze na armię. Partia samolotów F-16 pojawiła się tam kilka dni temu. Sekretarz stanu John Kerry oficjalnie wznowił w poniedziałek w Kairze „strategiczny dialog" z szefem tamtejszej dyplomacji. I oficjalnie odczarował egipskiego przywódcę Abdela Fataha as-Sisiego, emerytowanego marszałka, który doszedł do władzy dzięki obaleniu demokratycznie wybranego prezydenta Mohameda Mursiego i bezwzględnemu rozprawieniu się z jego ugrupowaniem, Bractwem Muzułmańskim.
Dialogu nie było kilka lat, po drodze padło dwóch przywódców – oprócz Mursiego odsuniętego od władzy przez armię, wcześniej rewolucja zmiotła długoletniego dyktatora Hosniego Mubaraka. W zapełnianiu opozycjonistami więzień Sisi okazał się dużo sprawniejszy od Mubaraka, a w wydawaniu wyroków śmierci jest dzięki swoim sędziom nawet mistrzem świata. Były ich tysiące – na Braci Muzułmanów, w tym na Mursiego.
Mimo to dwa lata po obaleniu Mursiego Sisi może sobie spokojnie powiedzieć: los islamistów nikogo nie obchodzi. Ważna jest pozycja Egiptu – przede wszystkim polityczna. Ale na wyjście z izolacji Sisiego wpływ miały też wielkie kontrakty, które zaoferował zachodnim koncernom.
Dwa miesiące temu czerwony dywan przed Sisim rozwinięto w Berlinie. Media nie miały wątpliwości, chodziło o warte miliardy euro interesy koncernu Siemens. Jeszcze szybciej do interesów z Sisim zabrali się Francuzi i Włosi.
Amerykanie finansowo na Sisim raczej tracą. Ale w czasie sukcesów dżihadystów od Libii po Syrię i Irak muszą go mieć po swojej stronie. Zwłaszcza że on też zmaga się z dżihadystami na swoim terenie, głównie na półwyspie Synaj, choć ich zamachy dotknęły już i stolicy. Zagrożenie terrorystyczne zresztą sam w pewnym stopniu wykreował, traktując jak terrorystów miliony aktywistów i zwolenników Bractwa Muzułmańskiego. Związki siedzących w więzieniach przywódców Braci z terroryzmem są wątpliwe. Ale młodzi islamiści, którzy przez chwilę wierzyli w demokrację i w wolnych wyborach głosowali na Mursiego, są teraz łatwym łupem dla głosicieli skrajnej, antydemokratycznej i antyzachodniej ideologii.