Ze względu na rosnącą liczbę nielegalnych imigrantów Estonia i Litwa zamierzają zabezpieczyć swoje granice z Rosją, będącą granicą zewnętrzną Unii Europejskiej. Dla krajów bałtyckich wznoszenie murów jest widocznie sprawdzoną metodą. Przypomina to czasy zimnej wojny i żelaznej kurtyny, która oddzielała zachodnie kraje od krajów wschodniej Europy zdominowanych przez ZSRR.
Jak poinformował rzecznik estońskiego MSW Toomas Viks, celem tego przedsięwzięcia jest umożliwienie „stuprocentowego, całodobowego" monitoringu granicy z Rosją, aby „zagwarantować bezpieczeństwo Estonii i obszaru Schengen", tłumaczył.
Aby zwiększyć efektywność interwencji estońskiej straży granicznej, planuje się najpierw pas graniczny szerokości dwunastu metrów, wyposażony w nowoczesne systemy zabezpieczeń, poinformował w wywiadzie radiowym szef estońskiego MSW Rihards Kozlovskis. Wzdłuż granicy z Rosją są już rozmieszczone kamery. Ostatnio łapano tam przy nielegalnym przekraczaniu granicy coraz więcej imigrantów.
Plany zabezpieczenia estońsko-rosyjskiej granicy nie są właściwie nowe, gdyż rozmawia się o tym już od roku. Przewidują one wzmocnienie granicy do 2019 roku. Dodatkowym zabezpieczeniem ma być płot wysoki na 2,5 m zwieńczony drutem kolczastym.
Od momentu zaanektowania Krymu przez Rosję, Estonia i pozostałe kraje bałtyckie boją się o swoje terytorialne bezpieczeństwo. Estonia, Litwa i Łotwa po 50 latach odzyskały suwerenność, od 2004 roku są państwami członkowskimi UE, są też członkami NATO. Sojusz północnoatlantycki ze względu na kryzys ukraiński wzmocnił swoją obecność w tamtym regionie.