Wreszcie lata 40. XX wieku to również przyjęcie dwóch, szczególnie istotnych dokumentów - Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka oraz Konwencji o Zapobieganiu i Karaniu Zbrodni Ludobójstwa, której koncepcja w znacznym stopniu została opracowana przez Rafała Lemkina, wielkiego Polaka pochodzenia żydowskiego, wybitnego prawnika, wykładowcy uniwersyteckiego nominowanego do pokojowej nagrody Nobla. Lemkin znał biegle dziewięć języków, ale najlepiej władał językiem prawa. Dostrzegł, że brakuje w nim jednego, ważnego słowa. To właśnie Lemkin wymyślił i użył w fachowej literaturze prawniczej po raz pierwszy terminu genocide - ludobójstwo. Polski prawnik poznał je zresztą w osobisty i tragiczny sposób - niemal cała jego rodzina została zamordowana w niemieckich obozach zagłady. Nacisk na przestrzeganie prawa międzynarodowego, jak również bezwzględne karanie ludzi odpowiedzialnych za zbrodnie wojenne, miało być jednym ze sposobów zapobiegania krwawym konfliktom w przyszłości.
Jak zauważył papież Jan Paweł II - pokój i prawo międzynarodowe są wewnętrznie ze sobą związane. Prawo sprzyja pokojowi. Niestety, międzynarodowe traktaty są nadal łamane, solenne zobowiązania lekceważone, prawa człowieka nagminnie deptane. Powinniśmy o tym stale przypominać, bo nie dość przypominania, że prawo międzynarodowe to podstawowa wartość i podstawowe narzędzie do budowania pokoju na świecie. Żadne deklaracje przywódców państw, żadne obietnice i zaklęcia nie zastąpią traktatów, konwencji i rezolucji. Żadne negocjacje za zamkniętymi drzwiami nie mogą także prowadzić do ich naruszenia, do ich złamania, do ich podeptania. Wszystkie państwa powinny korzystać z przysługujących im praw na równych zasadach, a wszelkie działania podważające owe zasady powinny być stanowczo odrzucane przez społeczność światową i międzynarodowa.
Polska tak boleśnie doświadczona w okresie II wojny światowej i przez ponad 40-letni okres opresji reżimu komunistycznego jest szczególnie wyczulona na używanie siły w stosunkach między państwami, na stosowanie agresji zbrojnej, na łamanie praw człowieka. Polska czuje się więc w obowiązku przypomnieć, że takie metody są nie tylko niemoralne, nie tylko niezgodne z szeroko rozumianym humanizmem, ale przede wszystkim sprzeczne z prawem międzynarodowym. Dlatego chciałbym powtórzyć z całą mocą - w sytuacji, kiedy jakieś państwo dokonuje agresji, prowadząc swoją politykę zagraniczną przy pomocy faktów dokonanych, czołgów, rakiet i bomb, społeczność międzynarodowa jest zobowiązana do odrzucenia faktów powstałych w wyniku takich działań.
W tym kontekście kluczowe jest kontynuowanie prac nad poprawą efektywności funkcjonowania Rady Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych - ciała odpowiedzialnego za ochronę narodowego pokoju. Należy nieustannie przypominać, że przywilej stałego członkostwa wiąże się z obowiązkiem podejmowania aktywnych działań, zmierzających do realizacji podstawowych celów ONZ, które wymienione są w artykule pierwszym Karty. W ostatnich latach prawo weta wielokrotnie prowadziło do całkowitego impasu prac Rady i to w najistotniejszych kwestiach, dotyczących właśnie bezpieczeństwa. Dlatego też Polska wspiera francuską propozycję dotyczącą przyjęcia kodeksu postępowania w sprawie powstrzymania się od użycia prawa weta w przypadku, gdy mamy do czynienia z najcięższymi zbrodniami w rozumieniu prawa międzynarodowego, w tym ze zbrodnią ludobójstwa.
Szanowni państwo, spójrzmy jak bardzo niespokojny jest dziś świat, ile milionów ludzi cierpi z powodu wojen, niedostatku, głodu czy prześladowań religijnych. Czy możemy sobie pozwolić na obchodzenie zasad Karty Narodów Zjednoczonych? Czy powinniśmy przymykać oko na łamanie przyjętych zobowiązań, działanie z pozycji siły i faktów dokonanych? Czy powinniśmy przechodzić do porządku dziennego nad prawnymi manipulacjami i nad akcjami propagandowymi usprawiedliwiającymi działania niegodne i bezprawne? Odpowiedź brzmi nie. I to musi być odpowiedź każdego uczciwego człowieka i każdego uczciwego polityka.