Od 30 września do 8 października zaplanowano przesłuchania kandydatów na unijnych komisarzy w Parlamencie Europejskim. Polak Janusz Wojciechowski będzie odpowiadał na pytania w Komisji Rolnictwa PE i potrzebuje w niej poparcia większości deputowanych. – Są kontrowersyjni kandydaci, jak Polak, Węgier, Francuzka – mówiła w czwartek na spotkaniu z dziennikarzami Iratxe Garcia Perez, przewodnicząca grupy Sojuszu Socjalistów i Demokratów w PE. Na razie nie zapowiedziała, żeby jej grupa miała któregokolwiek z tych kandydatów blokować.
– Poczekajmy na przesłuchania i dodatkowo na opinię Komisji Prawnej PE – powiedziała Garcia Perez. Nieoficjalnie słyszymy, że Hiszpanka nie chce zbyt wcześnie krytykować kandydatów innych ugrupowań, żeby nie narazić się od razu na reakcję i atak na któregoś z kandydatów socjalistycznych. Najłatwiej zaatakować Rumunkę Rovanę Plumb, oskarżaną o udział w aferze korupcyjnej. Może więc dojść do sytuacji, gdy poszczególne grupy polityczne odstąpią od atakowania przeciwników, żeby nie stracić swoich kandydatów. Albo przeciwnie: dla równowagi zostaną utrąceni kandydaci o różnych barwach partyjnych.
Obecnie wątpliwości budzi Wojciechowski, przeciw któremu dochodzenie prowadzi unijny urząd antykorupcyjny OLAF. Jak dowiadujemy się nieoficjalnie z polskich źródeł, rząd ma świadomość powagi sytuacji i myśli o planie B. Sprawa dotyczy zawyżania kosztów podróży w czasie, gdy polityk był europosłem. Dochodzeniem OLAF, a dodatkowo francuskiej prokuratury, jest też objęta Sylvie Goulard. Też chodzi o rozliczanie kosztów w czasach, gdy była eurodeputowaną. Ale nie o przywłaszczanie sobie pieniędzy, ale o niezgodne z prawem wydawanie pensji przeznaczanych dla asystentów parlamentarnych na cele partyjne.
Wspomniana Plumb zamieszana była w partyjną aferę korupcyjną. Nie postawiono jej zarzutów, ale tylko dlatego, że chroni ją poselski immunitet. Wreszcie ostatni wątpliwy kandydat to Laszlo Trocsanyi. W jego sprawie żadne dochodzenia się nie toczą, ale jako były minister sprawiedliwości w rządzie Viktora Orbána uważany jest za aktywnego uczestnika procesu łamania praworządności na Węgrzech. Dodatkowo jego sytuacja w czasie przesłuchania będzie trudniejsza, bo desygnowana na przewodniczącą KE Ursula von der Leyen powierzyła mu tekę komisarza ds. sąsiedztwa i rozszerzenia.
– Będzie nadzorował przestrzeganie przez Bałkany Zachodnie kryteriów kopenhaskich, które na Węgrzech łamał – słyszymy nieoficjalnie w grupie socjalistycznej. To właśnie Węgier i jego nowa teka budzą na razie największy opór eurodeputowanych lewicy. Po prawej stronie teoretycznie chadecy powinni bronić Węgra, bo Fidesz należy do Europejskiej Partii Ludowej. Jednak od kilku miesięcy węgierska delegacja jest zawieszona w prawach członka i trwa wewnętrzne partyjne dochodzenie w sprawie kontrowersyjnych decyzji Orbána. – Słyszałem dyskusję, czy Trocsanyi to kandydat EPL. Nikt tego nie był w stanie formalnie potwierdzić – mówi nam nieoficjalnie przedstawiciel EPL.