Reklama

Londyn zaczyna się żegnać

Theresa May ma we wtorek ogłosić początek Brexitu. Polskie interesy są na czele priorytetów negocjacyjnych Unii.

Publikacja: 13.03.2017 19:26

Theresa May, brytyjska premier, której kadencja będzie się kojarzyła z wyprowadzeniem kraju z UE.

Theresa May, brytyjska premier, której kadencja będzie się kojarzyła z wyprowadzeniem kraju z UE.

Foto: AFP

Anna Słojewska z Brukseli

W poniedziałek po południu brytyjski parlament miał upoważnić rząd do podjęcia negocjacji w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. W chwili zamykania tego wydania „Rzeczpospolitej" proces nie był jeszcze zakończony, ale wszystko wskazywało na to, że premier May uzyska taką zgodę.

Na wtorek na godzinę 16.30 czasu polskiego zapowiedziała wystąpienie w tej sprawie. Bruksela oczekuje notyfikacji uruchomienia artykułu 50 unijnego traktatu, który opisuje proces wychodzenia z UE. Jeśli faktycznie dojdzie do tego 14 marca, to oznacza, że 14 marca 2019 roku Wielka Brytania nie będzie już członkiem UE. Traktat daje bowiem na negocjacje maksimum dwa lata od momentu złożenia wniosku przez zainteresowany kraj.

W praktyce rozmowy rozpoczęłyby się po 6 kwietnia. Jak dowiadujemy się nieoficjalnie, w Brukseli na ten dzień zaplanowano szczyt UE, który ma przyjąć mandat negocjacyjny przygotowany przez Komisję Europejską na podstawie wniosku premier May.

W Brukseli w specjalnych komórkach ds. Brexitu pracuje kilkadziesiąt osób, ale do dyspozycji mają tysiące urzędników zatrudnionych w Komisji Europejskiej we wszystkich dyrekcjach generalnych. Dla nich Brexit jest priorytetem: na życzenie dyplomatów od Brexitu będą musieli natychmiast przygotowywać wyjaśnienie i analizy dotyczące wszystkich potrzebnych tematów. Z formalnymi negocjacjami trzeba poczekać na notyfikację Londynu i przyjęcie mandatu przez Radę Europejską, ale plan działania już jest.

Reklama
Reklama

Jak nieoficjalnie usłyszała „Rzeczpospolita" ze źródeł zbliżonych do unijnych negocjatorów, priorytetem mają być na początek dwie kwestie: status Brytyjczyków w UE i obywateli Unii na Wyspach oraz rachunek rozwodowy. To dwie sprawy są też na czele polskich priorytetów. Bo to Polaków jest w Wielkiej Brytanii najwięcej ze wszystkich obywateli UE i zachowanie przez nich praw rezydentów jest dla polskiego rządu bardzo ważne. To my jesteśmy też jednym z głównym beneficjentów unijnego budżetu, w największym tej jego części, która finansuje politykę spójności. Dlatego jest dla nas ważne, żeby Wielka Brytania uregulowała swój rachunek, również w tej części, która dotyczy zobowiązań podjętych przed momentem Brexitu, ale do zapłacenia później. To jest reguła w wypadku projektów właśnie z polityki spójności.

Na razie UE oblicza rachunek rozwodowy na 60 mld euro, co obejmuje te zobowiązania budżetowe i finansowanie emerytur unijnych urzędników, pomniejszone o przypadającą na Wielką Brytanię wartość unijnych aktywów. Ta ostatnia liczba jest jednak niewielka, chodzi o 12–14 proc. udziałów w wartości księgowej należących do UE budynków w Belgii i innych krajach UE.

– Brytyjczycy będą chcieli przełożyć dyskusję o rachunku na koniec. Ale dla Unii to priorytet. I Londyn szybko się zorientuje, że 60 mld euro to wcale nie jest duża kwota w porównaniu z tym, co Wielka Brytania straci, jeśli porozumienia nie będzie – mówi nieoficjalnie wysoki rangą unijny dyplomata.

Na razie brytyjscy politycy, w tym minister spraw zagranicznych Boris Johnson, robią dobrą minę do złej gry i lekceważą zgubne skutki ewentualnego braku porozumienia. – Jeśli zakończymy negocjacje bez porozumienia, to wszystko będzie w porządku – powiedział w wywiadzie telewizyjnym. W takiej sytuacji Wielka Brytania miałaby z UE mało korzystne relacje uregulowane zasadami Światowej Organizacji Handlu (WTO), bez żadnych preferencji handlowych. – Brytyjscy politycy nie mają jeszcze pełnego obrazu sytuacji. Urzędnicy wiedzą, jakie są zagrożenia, ale po raz pierwszy w historii brytyjskiej polityki przepaść między urzędnikami a politykami jest tak wielka – mówi nasz informator w Brukseli.

W sprawie praw obywateli rozstrzygnięcia wydają się proste: te same prawa na zasadzie wzajemności dla tych, którzy osiedlili się przed datą Brexitu. Specjaliści przyznają jednak, że w Wielkiej Brytanii, gdzie nie ma obowiązku meldunkowego, zarejestrowanie tych wszystkich osób będzie utrudnione. W sprawie budżetu w Unii są podziały. Kraje takie jak Polska chciałyby, żeby Wielka Brytania zapłaciła wszystko, co wynika z budżetu na lata 2014–2020. Na razie jednak pozycja negocjacyjna jest bardziej realistyczna i mówi o rachunku do dnia Brexitu, czyli w obecnym scenariuszu do 13 marca 2019 roku.

Polska nie będzie mogła wetować takich uzgodnień, bo umowa w sprawie Brexitu na koniec dwuletnich negocjacji będzie głosowana większością głosów w gronie 27 państw UE. Dla nowego porozumienia, które ma określić przyszłe relacje Unii z Wielką Brytanią, będzie już potrzebna jednomyślność. Ale jego wynegocjowanie zajmie wiele lat. ©?

Reklama
Reklama

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: a.slojewska@rp.pl

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1394
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1393
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama