Rzeczpospolita: Trzecią siłą Bundestagu będzie antyimigrancka Alternatywa dla Niemiec (AfD). Jest pan zaskoczony?
Ryszard Żółtaniecki: Nie, sukces tej partii to skutek polityki Angeli Merkel. To ona odpowiada za okoliczności, w których tego rodzaju siła polityczna mogła się przebić. Zaczęło się od kryzysu imigracyjnego. Niemcy przez wiele lat żyli w „ciepełku", czując się bezpiecznie. Ale to się skończyło, gdy pani kanclerz powiedziała imigrantom: Herzlich willkommen! Myślała, że będą oni gastarbeiterami, którzy wypełnią lukę na rynku pracy. Tymczasem są to ludzie nieprzystosowani do naszego rytmu pracy, technologii, sposobu myślenia; w ogromnej większości wrodzy naszym obyczajom. Gdybym obecnie mieszkał w Berlinie, to nie dopuściłbym, by moja córka z koleżanką wychodziły po zmierzchu na kawę.