Tadlock dostała jabłko na pokładzie samolotu, ale nie zjadła go w czasie lotu. Po wylądowaniu w Minneapolis kobieta nie zadeklarowała, że ma ze sobą jabłko - mimo że na lotnisku znajdowały się informacje, że wszelkie świeże owoce wwożone przez pasażerów muszą być zgłoszone celnikom.
Podczas rutynowego przeszukania przy Tadlock znaleziono owo niezadeklarowane jabłko.
- Celnik spytał mnie, czy moja podróż do Francji była droga, a ja odpowiedziałam, że tak. Nie rozumiałam dlaczego zadał mi to pytanie do momentu, w którym powiedział: "Będzie dużo droższa po tym jak będziesz musiała zapłacić grzywnę w wysokości 500 dolarów" - relacjonowała kobieta w rozmowie z FOX 31.
Linie lotnicze Delta nie komentują sprawy, podkreślają jedynie, że zachęcają swoich pasażerów do dostosowywania się do obowiązujących przepisów celnych.
Tadlock przyznała, że była sfrustrowana karą i próbowała wytłumaczyć celnikom, że jabłko dostała już na pokładzie samolotu i że nie przywiozła go z Francji. Żaliła się, że została potraktowana "jak przestępca z powodu jednego owocu".