BMW M3 w charakterystycznym kolorze moro urządził sobie w minionym tygodniu na warszawskim Gocławiu (w rejonie ul. Jana Nowaka-Jeziorańskiego) rajd z ogromną prędkością. Rozpędzony samochód najpierw szalał po osiedlowych uliczkach, po czym z impetem wjechał na skrzyżowanie. Później wyprzedzał, jadąc pod prąd. Działo się to w nocy, a mieszkańców pobliskich domów zbudził pisk opon. Jeden z przechodniów próbował skłonić szaleńca do zatrzymania, ale bezskutecznie. Kierowca odjechał i niewiele brakowało, by potrącił interweniującego.
Policja podjęła już działania, by ustalić, kim był drogowy pirat.
– Wstępnie możemy mówić, że ten kierowca spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym – tłumaczy nam Antoni Rzeczkowski z Komendy Stołecznej Policji. – Za takie zachowanie grozi do 5 tys. zł grzywny oraz zakaz prowadzenia pojazdów do trzech lat – podkreśla.
Przechodzień, który usiłował zatrzymać szaleńca, sugeruje, że za kierownicą siedział Robert N., znany jako „Frog” – opowiadał o tym w rozmowie z portalem TVN Warszawa, który dotarł do świadka wyczynów pirata. – Sprawdziłem później, że charakterystycznie oklejone auto często pojawia się na jego zdjęciach w mediach społecznościowych. Jest też dostępne w ofercie jego wypożyczalni samochodów – mówił mężczyzna portalowi.
– Wytypowaliśmy osobę, która mogła urządzić rajd bmw. Dopóki nie ustalimy z całą pewnością, kim był kierowca, nie podajemy szczegółów – zaznacza Rzeczkowski.