Jak informuje dziennik „Liverpool Echo”, 32-letni Steven Tartt pochodzi z Seaforth leżącego na północ od Liverpoolu. Mężczyzna wyjechał w czerwcu na wakacje do miejscowości Santo Tomas, na hiszpańskiej wyspie Minorka.
Czytaj także: Tragiczny bilans długiego weekendu: 18 utonięć
Trzeciego dnia urlopu, mężczyzna uratował tonące dzieci - siedmioletniego chłopca i sześcioletnią dziewczynkę. Choć dzięki swojemu zachowaniu mógł zostać bohaterem, Tartt po zdarzeniu opublikował w mediach społecznościowych post, w którym napisał, że „zrujnowało mu to dalszą część wakacji, gdyż jego pracą nie jest ratownictwo”. „Musiałem wziąć dodatkowy tydzień urlopu, tak mocno przeżyłem te zdarzenia” – zaznaczył we wpisie.
Jak podkreślił mężczyzna, wydarzenie to cały czas mu się śniło. Tartt postanowił zgłosić się z pretensjami do biura podróży TUI, które organizowało jego wyjazd do Hiszpanii. Mężczyzna stwierdził, że firma powinna w jakiś sposób zrekompensować mu fakt, że w hotelu, w którym mieszkał nie było ratownika.
Dziennik „Liverpool Echo” otrzymali od biura podróży TUI komunikat w tej sprawie. Stwierdzono w nim, że „wszyscy są wdzięczni Stevenowi Tarrtowi za jego odważne zachowanie”. Rzecznik TUI zaznaczył także, że „przykro mu słyszeć, że mężczyzna jest nieszczęśliwy, gdyż nie otrzymał żadnej rekompensaty”. - Czuliśmy, że najlepszym wsparciem, jakie możemy zapewnić, jest darmowy dostęp do naszego partnera, jakim jest Centrum Kryzysów Psychologicznych – podkreślił.