Pogranicznik patrolował okolice rzeki Rio Grande w mieście Brownsville, kiedy do jego auta wleciał "mały rój pszczół" - relacjonuje na swojej stronie federalna agencja U.S. Customs and Border Protection. Po pozbyciu się owadów ze swojego pojazdu, funkcjonariusz postanowił sprawdzić, skąd pszczoły przyleciały. W pewnym momencie znalazł kurtkę i tobołek, na których siedziały tysiące pszczół. Gdy przyjrzał się znalezisku, uświadomił sobie, że tobołek to w istocie kobieta, zwinięta w pozycję embrionalną.
Agent polecił kobiecie, obywatelce Gwatemali, by pobiegła do jego samochodu. Gdy zerwała się, uciekając przed pszczołami, mężczyzna zauważył, że kobieta osłania swojego ośmioletniego syna. Gdy migranci znaleźli się w aucie, zadzwonił po karetkę, ale ostatecznie sam zawiózł ich do szpitala, gdy dziecko zaczęło wymiotować.
Personel szpitala poinformował, że Gwatemalczycy powinni wyzdrowieć, ale póki co, po ataku pszczół, trafili na oddział intensywnej terapii. Nie wiadomo, jaki los czeka ich gdy wyzdrowieją - prawdopodobnie czeka ich standardowa procedura w przypadku nielegalnych migrantów.
W ubiegłym roku amerykańscy pogranicznicy uratowali rodzinę z Salwadoru, która również została zaatakowana przez rój pszczół, w pobliżu Rio Grande City, miasta leżącego ok. 160 km na zachód od Brownsville. Agenci musieli użyć gaśnic, aby odpędzić pszczoły od matki, jej 13-letniej córki oraz 10-letniego syna.