W niemal 15-milionowym państwie od września strajkują młodsi stażem lekarze, dwa miesiące później dołączyli do nich medycy na wyższych stanowiskach.
Strajk jest spowodowany bardzo niskimi zarobkami, pomniejszonymi jeszcze przez poważny kryzys gospodarczy, i brakiem podstawowych leków i narzędzi, takich jak strzykawki czy bandaże.
Według lekarzy w Zimbabwe stan szpitalnictwa jest na takim poziomie, że w kraju występuje "ciche ludobójstwo".
Na ratunek dla służby zdrowia w swojej ojczyźnie zdecydował się mieszkający na stałe w Londynie i tam prowadzący interesy Strive Masiyiwa.
Prowadzona przez niego rodzinna HigherLife Foundation przeznaczyła 6,25 mln dolarów na stypendia dla lekarzy, obejmujące nie tylko dodatki finansowe, ale też bezpłatny transport w dni robocze i podczas dyżurów w dni pozostałe.