Podczas Marszu Niepodległości, który przechodzi przez Warszawę, grupa demonstrantów rzucała racami i świecami dymnymi w blok znajdujący się przy Alei 3 maja. Na jednym z balkonów w budynku wisiała flaga LGBTQI i baner Strajku Kobiet
Mazowiecka straż potwierdziła na Twitterze, że pożar mógł być spowodowany przez materiały pirotechniczne. - Prawdopodobnie wskutek racy czy petardy doszło do pożaru na drugim piętrze przy Alei 3 Maja w budynku mieszkalnym - powiedział w rozmowie z TVN24 oficer prasowy Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej mł. bryg. Karol Kierzkowski. Jak dodał, ”bardzo szybka reakcja mieszkańców zapobiegła większej tragedii, bo ogień był dość intensywny". - To tylko pokazuje na ile są niebezpieczne race, na ile są niebezpieczne takie materiały pirotechniczne - zaznaczył. Kierzkowski poinformował również, że na miejscu pracowało dziewięciu strażaków i dwa samochody straży pożarnej. - Na szczęście nikomu nic się nie stało, choć ogień mógł wyglądać dość groźnie - podkreślił w rozmowie z TVN24.
Sprawę skomentował na Twitterze Robert Bąkiewicz, prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości. "Palące się mieszkanie było najprawdopodobniej pustostanem, nad którym wisiały emblematy ze strajku kobiet. Na Stadionie Narodowym na własne oczy widziałem, jak policja prowokowała do konfrontacji z kibicami" - napisał.