Po wieloletnim procesie sąd uznał, że to policja ponosi winę za kalectwo fotoreportera „Naszego Dziennika”, ale MSWiA nie kapituluje: chce wnieść kasację do Sądu Najwyższego. To oznacza, że Robert Sobkowicz może jeszcze długo czekać na zadośćuczynienie za ranę odniesioną podczas demonstracji pracowników Łucznika.
– MSWiA gra na czas, a mnie są potrzebne pieniądze na leczenie. Ile jeszcze mam czekać? – pyta fotoreporter.
Jego koledzy z Sekcji Branżowej Fotografów przy Związku Zawodowym Twórców Kultury napisali [link=http://www.fotozwiazek.pl/index.php?option=com_fabrik&view=form&fabrik=2&random=0&Itemid=113" "target=_blank]apel do szefa MSWiA[/link], wicepremiera Grzegorza Schetyny. „Zwracamy się do Pana Ministra o pomoc w zakończeniu prawniczych przepychanek pomiędzy poszkodowanym przez policję obywatelem Robertem Sobkowiczem – fotoreporterem a machiną urzędową Ministerstwa” – czytamy w liście. „Po dziesięciu latach pora, by Ministerstwo z godnością i szacunkiem dla obywatela wycofało się z przegranej sprawy”.
[srodtytul]Kula roztrzaskała oko [/srodtytul]
Dramat Sobkowicza widziała cała Polska. 24 czerwca 1999 r. wszystkie telewizje pokazały go leżącego z zakrwawioną twarzą w tłumie protestujących. Był w pracy, robił zdjęcia podczas demonstracji pracowników radomskiego Łucznika w Warszawie.