– 32-letni kierowca autobusu się przyznał, że zasnął za kierownicą. Badamy, czy była to jedyna przyczyna wypadku i jaki był stan techniczny samochodu – poinformowała rzeczniczka policji w miejscowości Schwarzenbeck.
To tam na autostradzie A24 w piątek o 4.50 polski autobus zjechał z drogi, wpadł do rowu, uderzył w drzewo i się przewrócił. Wiózł 28 osób. Na miejsce przybyło kilkanaście aut służb ratunkowych i helikopter. Dwóm kobietom nie można już było pomóc. Ranni trafili do okolicznych szpitali.
– Osiem osób jest wciąż pod opieką lekarzy. Dwie po opatrzeniu ran zwolniono – informował późnym południem konsul Eriusz Rybacki. – Znajdującym się w szpitalach nie grozi utrata życia. Są potłuczeni, niektórzy mają złamane kończyny, ich stan jest stabilny – zapewniał. – Mamy kłopoty z identyfikacją ofiar śmiertelnych i jednej operowanej osoby.
Dokumenty poszkodowanych były bowiem w bagażach, które zostały porozrzucane w trakcie wypadku.
Jak powiedziała rzeczniczka policji, w piątek nad ranem warunki atmosferyczne były niezłe. Kierowcy nic się nie stało. Był trzeźwy. Po wpłaceniu kaucji zostanie zwolniony z aresztu i będzie odpowiadał z wolnej stopy.