3 lipca po głosowaniu w Senacie w życie weszła tzw. ustawa bezpieczeństwa, w ramach której nielegalna imigracja przestała być wykroczeniem, a stała się przestępstwem. Teraz grozi za nią grzywna od 5 do 10 tys. euro – a nawet deportacja. Wynajmujący mieszkania nielegalnym imigrantom mogą trafić do więzienia nawet na trzy lata. A urzędnicy, za wyjątkiem pracowników szkolnictwa i służby zdrowia, muszą donosić na nielegalnych przybyszy, których – według różnych szacunków – może być w sumie grubo ponad milion.
Zaprotestował Kościół, przypominając o obowiązku miłości bliźniego. Opozycja podniosła alarm, że ustawa godzi w podstawowe prawa człowieka. Ale koalicja rządząca pozostała głucha na te argumenty. Musiała jednak się ugiąć pod wpływem masowych protestów Włoszek, które spytały: „a jak ja mam teraz prowadzić dom?”. We Włoszech pomoce domowe, sprzątaczki, opiekunki do dzieci, a zwłaszcza opiekujący się osobami starszymi czy niepełnosprawnymi to przede wszystkim obcokrajowcy (około 80 proc.), z których ponad połowa przebywa w kraju nielegalnie.
Włosi i Włoszki nie garną się do tej pracy, bo według oficjalnych stawek opieki społecznej można za godzinę zarobić 6 euro, a miesięcznie 880 euro, przy czym zazwyczaj opiekujący się osobami niepełnosprawnymi czy starszymi muszą mieszkać z nimi pod jednym dachem. Co więcej, nielegalni opiekunowie czy opiekunki, najczęściej z Rumunii, Ukrainy, Filipin i Mołdawii, wkładają w swoją pracę tyle serca i zaangażowania, że podopieczni w wywiadach dla włoskich mediów nie mówią o nich inaczej jak „mój anioł stróż”.
Wiele łez wzruszenia wylali Włosi nad Ukrainką, która ryzykując deportację, postanowiła nie rozstawać się ze swoją 85-letnią podopieczną i po trzęsieniu ziemi w L’Aquili przeniosła się z nią do miasteczka namiotowego.
W efekcie w obronie aniołów stróżów stanęły całe Włochy, a nawet ministrowie i znani politycy partii Lud Wolności Silvia Berlusconiego. Po tygodniu rząd dał za wygraną i wydał dekret, na mocy którego na razie nielegalnych opiekunów nie można tknąć palcem, a od 1 września rozpocznie się procedura legalizacji ich pobytu i pracy. Szacuje się, że chodzić może nawet o 600 tys. osób.