Kilka bloków pamiętających czasy Gierka, ustawione w kwadrat blaszane budy, a w nich sklepiki, solarium, mały bar. Osiedle XXX-lecia PRL w Nowej Soli nie wyróżnia się niczym szczególnym.
To tu w środę wieczorem zginął 15-letni Mikołaj. Na skwerku płonie kilkadziesiąt zniczy. Znajomi chłopaka do dziś nie mogą otrząsnąć się z szoku. – Siedzieliśmy za blokiem, kiedy ten facet zaczął zaczepiać dziewczyny. Najpierw chcieliśmy go uspokoić, potem stamtąd poszliśmy. I zaczęło się. Jednego kolegę uderzył w twarz, a pod sklepem zaatakował Mikusia. Ganiał za nim po całym skwerku, koledzy go odciągali, ale w niego jakby coś wstąpiło. Kopnął Mikusia z kolana w mostek. Zanim przyjechało pogotowie, było już po wszystkim – opowiadają jeden przez drugiego.
40-letni Alfred K., który już wcześniej wchodził w konflikt z prawem, został szybko ujęty przez policję. Badanie wykazało u niego półtora promila alkoholu. „Pijany zwyrodnialec skatował na śmierć 15-latka“ – donosiły media. Według pierwszych relacji telewizyjnych mężczyzna przewrócił chłopaka, skakał po nim, a wszystkiemu obojętnie przyglądali się klienci pobliskiego baru i przechodnie.
Jednak im dłużej trwa śledztwo, tym więcej wokół sprawy wątpliwości.
[srodtytul]Bójka czy pobicie[/srodtytul]