– W życiu nie widziałam tylu gejów w jednym miejscu – dziwi się starsza pani, która zatrzymała się, by popatrzeć na uczestników parady na warszawskim placu Bankowym.
Tam w sobotę już od rana zbierał się różnokolorowy tłum z tęczowymi flagami, parasolami i T-shirtami otoczony sporą grupką gapiów.
Były głośna muzyka, wuwuzele, flagi, ruchome platformy i transparenty: „Obiecaliście Irlandię, dawajcie związki”, „Pod Grunwaldem też walczyli geje”, „Homoseksualizm nie zmniejszy plonów pszenicy”. Mieczysław Skowroński trzymał tablicę z napisem „Polska jest kolonią Watykanu”.
– Tak właśnie myślę – mówił „Rz”. – Przyszedłem tu bronić interesów wszystkich opcji religijnych.
– Ile ludzi, tyle motywacji, by tu przyjść, choć głównym postulatem jest wprowadzenie związków partnerskich – twierdzi Adam Fotek, który przyjechał z Krakowa. – Jestem tu, bo niemal codziennie na moim osiedlu krzyczą za mną „pedał” – wyznaje i uważa, że to się musi w Polsce zmienić. – Szansa jest. I tak przechodzimy szybki kurs demokracji. Dziesięć lat temu tak dużej parady w Polsce by nie było – zaznacza.