Reklama

Władza lubi jechać

Nasi urzędnicy mają kilka tysięcy służbowych aut, we flocie są m.in. luksusowe mercedesy i audi. Rząd Szwecji nie ma samochodów firmowych.

Aktualizacja: 10.03.2015 13:47 Publikacja: 09.03.2015 21:11

Najbardziej luksusowe auta są w resortach, którymi rządzi PSL. Ministerstwo gospodarki ma do dyspozy

Najbardziej luksusowe auta są w resortach, którymi rządzi PSL. Ministerstwo gospodarki ma do dyspozycji 11 mercedesów klasy E, a kierujący nim Janusz Piechociński jeździ audi A6

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Fundacja Republikańska (FR) zapytała o flotę samochodową 159 instytucji finansowanych z budżetu. Kolejny raz się okazuje, że urzędnicy niechętnie dzielą się z podatnikami informacjami, na co wydają ich pieniądze. Odpowiedziało zaledwie 51 podmiotów, a np. WSA w Warszawie i Główny Urząd Miar odmówiły, uznając pytania za „niewystarczająco istotne z punktu widzenia interesu publicznego".

Szofer do domu

Instytucje, które odpowiedziały, dysponują w sumie 1046 samochodami. Dla porównania, jak wylicza Marcin Chludziński, prezes FR, w Wielkiej Brytanii rząd ma ich zaledwie kilka, a w Szwecji nie ma ich w ogóle.

Najwięcej aut ma ZUS – 335. Ogromną flotą dysponuje też CBA (286). Sporo samochodów ma zatrudniająca 329 osób Kancelaria Prezydenta – jest ich tam wg raportu 66. Jednak dyrektor biura prasowego Kancelarii Joanna Trzaska-Wieczorek mówi, że urząd dysponuje 40 samochodami (różnice mogą wynikać z czasu zbierania informacji – FR ma dane za I półrocze 2014 r., Kancelaria odpowiedziała nam w poniedziałek). Dyrektor podkreśla, że po 2010 r. Kancelaria „wycofała z eksploatacji i sprzedała 25 samochodów" oraz „radykalnie ograniczyła kategorię osób uprawnionych do korzystania z pojazdów służbowych".

Dość pokaźną flotą dysponuje NIK. Ma ich wg FR 61, a zatrudnia 27 kierowców. Paweł Biedziak, rzecznik Izby, tłumaczy: – Aktualnie dysponujemy 56 samochodami, są w tym autobusy, mikrobusy i pojazdy do przewożenia dokumentów niejawnych. Dotyczy to centrali, 16 delegatur w całym kraju i ośrodka szkoleniowego NIK – wyjaśnia i dodaje, że w Izbie pracuje 1609 osób.

Urzędy, które odpowiedziały na pytania FR, zatrudniają do obsługi samochodów 647 kierowców. Można szacować, że w całym kraju jest ich ok. 2 tys. Znów najwięcej ma ich ZUS – 282. – Zakład zatrudnia 46 tys. osób, ma 43 odziały, 212 inspektoratów i 70 biur terenowych – mówi Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ZUS.

Reklama
Reklama

Sporo kierowców zatrudnia Kancelaria Sejmu (52), a także ministerstwa. Duże resorty gospodarki i infrastruktury mają ich odpowiednio 22 i 21, a zatrudniający około 800 osób resort pracy – 18.

– Kierowcy pracują osiem godzin dziennie, a ministrowie często są aktywni po godzinie 16 – tłumaczy Janusz Sejmej, rzecznik Ministerstwa Pracy.

Innego zdania jest Stanisław Kluza, który jako szef KNF ograniczył służbową flotę urzędu. – Na 1000 zatrudnionych osób mieliśmy trzy samochody służbowe oraz kilka furgonetek. Sami dojeżdżaliśmy służbówkami do pracy, nie byliśmy wożeni przez szoferów – mówi Kluza.

Obecnie standardem jest, że ministrowie i wiceministrowie są do pracy dowożeni.

Mercedes klasy E

Najdrożej samochody kupują ministerstwa, najtaniej – samorządowe kolegia odwoławcze. Średnia cena w tych pierwszych to prawie 101 tys. zł, przeciętna – 77,7 tys. Warto zwrócić uwagę, że np. zarządzane przez Janusza Piechocińskiego Ministerstwo Gospodarki ma 11 mercedesów klasy E, a prócz tego audi A6. Dużo luksusowych samochodów ma też resort środowiska – jest ich tam osiem.

Samochody, jakimi jeżdżą urzędnicy, są dość młode – ich średni wiek to pięć i pół roku. Najwięcej jest aut marki Skoda, Renault i Ford. Niemal wszystkie (92 proc.) są kupowane za pieniądze urzędów, rzadko brane są w leasing czy wynajmowane.

Reklama
Reklama

Łączny koszt utrzymania tej floty wynosi 15,26 mln zł rocznie, utrzymanie jednego auta kosztuje 21 tys. zł rocznie. – Na podstawie informacji z co trzeciego urzędu można szacować, że wszystkich samochodów służbowych jest ok. 4,5 tys. – ocenia Paweł Lewandowski, współautor raportu. Biorąc pod uwagę, że każdy z nich kosztuje 20 tys. zł, łącznie daje to sumę ok. 90 mln zł. Lewandowski tłumaczy, że na pytania nie odpowiedziały te jednostki, które mają więcej niż przeciętnie aut. – Na przykład MSZ czy resort finansów nie ujawniły posiadania – mówi.

Eksperci są zdania, że można oszczędzać na flocie. – To prosta decyzja bez konieczności zmiany ustaw. Niestety zarządzający polską administracją wolą wschodni styl sprawowania władzy – podsumowuje Chludziński.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
4 złote dziennie na jedzenie. Dieta więźniów pod lupą
Społeczeństwo
Dwunarodowe pary i ich dzieci w Polsce. W czołówce zaskoczenie
Społeczeństwo
Ustawa łańcuchowa. Sejm podjął decyzję w sprawie prezydenckiego weta. Jak głosowali posłowie?
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama