Interwencja policji w szpitalu. Pani Joanna: Poczułam, że nikt mnie nie chroni, że jestem sama

- Poczułam, że nikt mnie nie chroni, że jestem w tej sytuacji zupełnie sama. Odarta z godności i upokorzona. Byłam przerażona - wspomina interwencję policji w szpitalu pani Joanna, która zażyła tabletkę poronną.

Publikacja: 19.07.2023 20:29

Interwencja policji w szpitalu. Pani Joanna: Poczułam, że nikt mnie nie chroni, że jestem sama

Foto: Fotorzepa/ Jakub Czermiński

W środę "Fakty" TVN poinformował, że Joanna z Krakowa źle poczuła się po zażyciu tabletki poronnej. Środek przyjęła, ponieważ ciąża zagrażała jej życiu i zdrowiu.

Zawiadomiła swoją lekarkę o złym samopoczuciu fizycznym i psychicznym i udała się na oddział ratunkowy krakowskiego szpitala. Tam czekała na nią już policja zaalarmowana zawiadomieniem lekarki, która poinformowała o sytuacji dyżurnego ratunkowego numeru 112.

Interwencja policji w szpitalu w Krakowie

Jak relacjonuje kobieta, funkcjonariusze kazali jej w szpitali nago wykonywać przysiady. „Czterech mężczyzn pilnowało jednej przestraszonej kobiety. Utworzyło kordon wokół pacjentki, utrudniało nam to pracę. Oni nie byli w stanie podać, dlaczego ta pacjentka jest przez nich zatrzymywana” - relacjonował lekarz oddziału ratunkowego.

Czytaj więcej

Marek Suski: Polska ma jedno najbardziej liberalnych praw dotyczących aborcji

Pani Joanna w rozmowie z TVN24 powiedziała, że po publikacji materiału dociera do niej wiele głosów wsparcia. 

- Jestem za ten odzew i za to wsparcie bardzo wdzięczna. Tylko utwierdziło mnie to w przekonaniu, że warto było zabrać głos. Warto było pokonać ten lęk i nagłośnić całą sprawę. Mam przekonanie, że tylko w ten sposób można cokolwiek zmienić, poprawić sytuację kobiet - powiedziała.

Pani Joanna: Byłam ostro traktowana przez policję

Kobieta relacjonowała przebieg zdarzeń, którego zakończeniem była interwencja policji w szpitalu.

- Nie ukrywała tego, co miało miejsce. Otwarcie mówiłam o tym, że samodzielnie zakupiłam leki, samodzielnie je przyjęłam. Byłam bardzo ostro traktowana przez policję - mówiła.

Pani Joanna była zaskoczona tym, że w jej sprawie interweniowała policja. - Ja po prostu zwróciłam się o pomoc, żeby otrzymać profesjonalną pomoc medyczną - mówiła.

Czytaj więcej

Zuzanna Dąbrowska: Policja w szpitalu w Krakowie. Państwo wrogiem kobiet

Kobieta podkreśliła, że informują lekarzy o potrzebie udzielenia pomocy, deklarowała, że nie zamierza sobie zrobić krzywdy. 

Z relacji kobiety wynika, że z jej bagażu zniknął komputer. - Nie jestem w stanie powiedzieć, w którym to było momencie. Nie zostałam o tym poinformowana, ani w żaden sposób pouczono. W pewnym momencie zginął. Następnie byłam karetką eskortowana przez radiowozy na sygnale do na innego szpitala na oddział ginekologiczny - mówiła.

Pani Joanna: Po przeszukania czułam, że jestem zupełnie sama

- Do do tej pory nie rozumiem, czemu znalazłam się na oddziale ginekologicznym. Nie potrzebowałam tego rodzaju opieki - dodała.

Pani Joanna wspomina, że najgorszym momentem było przeszukanie przeprowadzone przez policję, gdy kazano jej się rozebrać do naga, robić przysiady i kaszleć.

- To był moment, w którym poczułam, że nikt mnie nie chroni, że jestem w tej sytuacji zupełnie sama. Odarta z godności i upokorzona. Byłam przerażona - powiedziała.

Czytaj więcej

Interwencja policji w krakowskim szpitalu na bakier z prawem. Naruszono prawa pacjenta

Kobieta nie chciała zdjęć bielizny, ponieważ była po badaniu i nadal nie ustąpiło krwawienie. - Nie wiem czy oni chcieli sprawdzić, czy tego telefonu. nie ukrywam w drogach rodnych. Po prostu oddałam telefon - wspomina.

- Dużo kosztowało mnie zdobycia się na to, żeby podzielić się tą historią. Nie było to łatwe. Przyznaję, że się długo nad tym zastanawiałam, ale zdecydowałam się to zrobić właśnie dlatego, żeby wreszcie coś zrobić z tym tabu wokół hasła aborcja. To się dzieje, to się dzieje częściej niż bardzo wiele osób ma świadomość. Nie powinno się o tym mówić właśnie w atmosferze strachu i terroru. Wszystkie kobiety, które się na to decydują, nie powinny czuć, że muszą się ukrywać i się bać. Nie powinny się czuć napiętnowane -tłumaczy.

Pani Joanna jest świadoma, że "prawa nie da się zmienić z dnia na dzień", ale liczy, że jej historia będzie przykładem na to, że "prawo nie może być łamane, a policjanci nie mogą być ponad prawem".

Reprezentująca kobietę adw. Kamila Ferenc zapowiedziała, że będzie dochodzić rekompensaty finansowej i przeprosin od  wszystkich zaangażowanych funkcjonariuszy publicznych. 

- Będę chciała też zakwestionować działanie lekarki, od której zaczął się ten cały cykl zdarzeń - zapowiedziała.

W środę "Fakty" TVN poinformował, że Joanna z Krakowa źle poczuła się po zażyciu tabletki poronnej. Środek przyjęła, ponieważ ciąża zagrażała jej życiu i zdrowiu.

Zawiadomiła swoją lekarkę o złym samopoczuciu fizycznym i psychicznym i udała się na oddział ratunkowy krakowskiego szpitala. Tam czekała na nią już policja zaalarmowana zawiadomieniem lekarki, która poinformowała o sytuacji dyżurnego ratunkowego numeru 112.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Wojna w Strefie Gazy. Czy Polska powinna poprzeć którąś ze stron konfliktu? Sondaż IBRiS
Społeczeństwo
Nie żyje Jacek Zieliński ze Skaldów. „Odszedł wielki polski kompozytor i muzyk”
Społeczeństwo
Morskie Oko. Koń upadł na drodze, woźnica uderzył go w pysk. Jest reakcja ministerstwa
Społeczeństwo
Sondaż: Jak Polacy oceniają Daniela Obajtka jako prezesa Orlenu?
Społeczeństwo
Aktywiści mówią „dość”. Pozwą polskie państwo z powodu cierpienia psów i kotów