Lawinowo wzrosła liczba detektywów – tylko w ciągu roku ponad pół tysiąca nowych osób uzyskało licencję na wykonywanie zawodu. Jednak – jak twierdzą liczący się w branży – to bardziej powód do zmartwień niż radości. Rośnie bowiem rzesza osób bez wiedzy, doświadczenia, a nawet działających w szarej strefie, które naciągają klientów.
– Wszystko zostało puszczone na żywioł. Detektywami zostają ludzie zupełnie do tego nieprzygotowani – mówi Wiesław Modrakowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Licencjonowanych Detektywów.
Sytuacja jest na tyle groźna, że stowarzyszenie szykuje pismo do szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka. Wcześniej jego walne zgromadzenie przyjęło stanowisko podsumowujące obecny stan, w którym wskazuje potrzebę zmian prawnych niezbędnych do ucywilizowania rynku.
W kraju licencję detektywa posiadają obecnie 1932 osoby, to o 533 więcej niż rok temu – wynika z danych MSWiA dla „Rzeczpospolitej".
Detektywów przybyło w każdym województwie, a najbardziej na Mazowszu, gdzie i tak było ich najwięcej – tutaj ich liczba zwiększyła się prawie o połowę: z 288 w marcu 2015 r. do 416 obecnie. Kolejny jest Dolny Śląsk (z 265 detektywami, o 64 więcej) i Śląsk (218 osób, o 60 więcej).