Vasiliu w ubiegłym roku stracił prawo jazdy za zbyt szybką jazdę - ale odwołał się od tej decyzji do sądu w Jassy. Sąd orzekł na jego korzyść, ale kilka dni po korzystnym dla niego wyroku Vasiliu zmarł.
Mimo to policja odwołała się od wyroku sądu utrzymując, że - nieżyjący już kierowca - nie powinien odzyskiwać prawa jazdy, ponieważ za popełnione wykroczenie należała mu się utrata dokumentu.
Na kolejnej rozprawie sąd wyższej instancji podtrzymał jednak pierwotne orzeczenie co oznacza, że w majestacie prawa zmarły odzyskał dokument uprawniający go do jazdy samochodem.
To kolejny w ostatnich dniach głośny wyrok rumuńskiego sądu. Przed kilkoma dniami media nagłośniły historię innego Rumuna, Constantina Reliu, który - po powrocie do kraju po 20 latach spędzonych w Turcji - dowiedział się, że w majestacie prawa nie żyje. Okazało się, że władze o rzekomej śmierci męża poinformowała jego żona, która zadbała nawet o wystawienie mu aktu zgonu.
Kiedy Reliu - już po powrocie do Rumunii - odwołał się do sądu prosząc o anulowanie aktu, jego prośba została odrzucona ze względów proceduralnych (minął bowiem termin, w którym należało złożyć wniosek o anulowanie aktu zgonu).