„Niestety, tym razem ocean był silniejszy niż nasz przyjaciel, który tak bardzo kochał żeglarstwo i morze” – napisano w oświadczeniu zamieszczonym na jego stronie na Facebooku.
Savin uruchomił dwa sygnały alarmowe w czwartek wieczorem. Jego rodzina od tego czasu nie otrzymała już od niego żadnych wiadomości i „miała nadzieję na przebłysk nadziei, a nawet dobre wieści”, jak napisano w oświadczeniu na Facebooku. Ale w piątek przewrócony kajak Savina został znaleziony przez portugalską straż przybrzeżną w pobliżu Azorów. Dokładne okoliczności jego śmierci nie zostały jeszcze ustalone.
Były wojskowy spadochroniarz, który w zeszłym tygodniu obchodził 75. urodziny, 1 stycznia wyruszył z Sagres w południowej Portugalii, by samotnie przepłynąć ocean.
W środę napisał na Facebooku, że wiały silne wiatry, które wydłużyły jego podróż o 900 km i podał, że ma problemy z panelem słonecznym. Ale dodał też: „Bądźcie spokojni, nie grozi mi niebezpieczeństwo!” Napisał, że planuje naprawić usterki po przybyciu do „pięknej przystani” Ponta Delgada, stolicy Azorów.
W 2019 r. poszukiwacz przygód z powodzeniem przekroczył Atlantyk w pomarańczowej kapsule w kształcie beczki napędzanej jedynie siłą prądów morskich.