Rodzina twierdzi, że został skatowany na komisariacie, policja – że niefortunnie spadł z pryczy podczas ataku padaczki.
Marcin Reznerowicz nie zgłosił się do odbycia kary za posiadanie marihuany i 31 lipca 2018 roku został zatrzymany. Spędził noc na komendzie. Następnego dnia rano został przewieziony karetką do szpitala.
– Ten mężczyzna po prostu dostał ataku epilepsji. Wstępnie mogę powiedzieć, że nie dopatrujemy się w działaniach policjantów uchybień – mówi Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.
Mężczyzna zmarł w drodze ze szpitala do zakładu karnego. Rodzina utrzymuje, że ciało, które zobaczyła, było zmasakrowane.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Policjanci twierdzą, że nie mają sobie nic do zarzucenia. Innego zdania jest Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.