Komisja dyscyplinarna uznała, że zarzuty przeciwko niemu są zasadne. Doszła jednak do wniosku, że czyn, którego się dopuścił ma niską szkodliwość społeczną i umorzyła postępowanie.

Historię Umińskiego ,,Rz" opisała w grudniu. Do niedawna był on jednym z najaktywniejszych studentów poznańskiej ASP - zasiadał w senacie uczelni, działał w NZS, został też wybrany starostą roku. Blisko rok temu popadł w konflikt z władzami ASP. Wszystko zaczęło się od odwoływanych zajęć z przedmiotu ,,widownia, duża usługa". Umiński zgłosił problem rektorowi. Wkrótce, jak twierdzi, zaczął być szykanowany przez wykładowców. W spór zaangażował się rzecznik praw studenta i NZS, które wysłało do rektora pismo z prośbą o wyjaśnienia. W dokumencie pada sformułowanie, z którego wynika, że wykładowcy stosowali wobec Umińskiego ,,groźby karalne".

Sprawa trafiła do rzecznika dyscyplinarnego uczelni, a ten postanowił wystąpić o ukaranie studenta. Powód - rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o swoich nauczycielach.

Umiński wnioskował o uniewinnienie. Dziś sam przyznaje, że odniósł połowiczny sukces. - Dopóki jednak nie otrzymam uzasadnienia na piśmie, nie chciałbym komentować rozstrzygnięcia - mówi ,,Rz". O komentarz chcieliśmy też poprosić rzecznika dyscyplinarnego. Nie udało nam się jednak z nim skontaktować. Obydwie strony mogą się jeszcze odwołać od decyzji komisji.

Umiński nie jest już studentem poznańskiej uczelni. Kilka miesięcy temu przeniósł się na ASP w Łodzi.