Nie inaczej jest z premierem Włoch Silvio Berlusconim. Podobno trzyma on nawet oprawiony w ramki portret żelaznej damy na swoim biurku. Często podkreśla, że Thatcher jest dla niego wzorem do naśladowania. Podobno kiedyś zrezygnował nawet z urodzinowego przyjęcia własnej córki, żeby zjeść lunch z byłą panią premier.
Wszystko wskazuje jednak na to, że ciepłe uczucia Berlusconiego uległy ostatnio oziębieniu. Kilka dni temu nie przyszedł on na wydaną na jej cześć prywatną kolację w domu włoskiego rodu Rebeccini. Około trzydziestu gości z byłą brytyjską premier na czele czekało na niego cały wieczór. Ale szef włoskiego rządu się nie pojawił. – Cóż to za okropne maniery. Wszyscy na niego czekaliśmy, a on nie zadał sobie nawet trudu, żeby poinformować nas, że nie przyjdzie. Nie zadzwonił również nikt z jego biura – irytowała się w brytyjskiej gazecie „Daily Telegraph” lady Carla Powell.
Nie wiadomo, co o sprawie sądzi pani Thatcher, która dotąd odwzajemniała sympatię Berlusconiego.
– Musiałam skłamać. Powiedziałam jej, że Berlusconi jednak przysłał wiadomość, w której przepraszał za swoją nieobecność. Powiedziałam, że napisał w niej, że jest bardzo zajęty usuwaniem gór śmieci zalegających ulice Neapolu – tłumaczyła pani Powell.
„Biedny człowiek” – z troską skomentowała pani Thatcher. Biuro włoskiego premiera natomiast sprawy komentować nie chciało.