Wzrost cen to główny temat ostatnich miesięcy. Partie opozycyjne – PiS i SLD – prześcigają się w biciu na alarm, że narastająca drożyzna jest poważnym problemem dla społeczeństwa. Żądają obniżenia akcyzy na paliwa, co ma ograniczyć inflację. Wymusiły też na koalicji rządzącej sejmową debatę o rosnących cenach. Odbędzie się ona za dwa tygodnie na ostatnim posiedzeniu przed wakacjami plenarnymi.
Tymczasem z danych GUS wynika, że pensje Polaków rosną szybciej niż ceny, a sytuacja większości rodzin w ostatnich latach znacznie się poprawiła. Czy są więc powody do alarmu?
Zapytaliśmy Polaków, jak im się żyje przy rosnących cenach. Z sondażu „Rz” wynika, że prawie 40 proc. badanych nie martwi się podwyżkami. Bez problemu wystarcza im pieniędzy od pierwszego do pierwszego. Pozostali od czasu do czasu muszą mniej lub bardziej oszczędzać.
W najgorszej sytuacji jest te 7 proc. ankietowanych, którym zawsze brakuje pieniędzy na przetrwanie. – To ludzie żyjący w sferze ubóstwa – mówi prof. socjologii Janusz Czapiński. – To niemała grupa, ale cztery lata temu była trzykrotnie większa.
Trzy czwarte spośród osób, które przyznają, że choćby sporadycznie brakuje im pieniędzy, musiało w ciągu ostatnich sześciu miesięcy zacisnąć pasa i ograniczyć niektóre wydatki. Na co? Aż 59 proc. osób zabrakło funduszy na wakacyjny wypoczynek. 47 proc. musiało odmówić sobie wyjścia do kina czy teatru albo kupna książki.