Działacze Federacji Młodych Socjaldemokratów zostali zaatakowani w sobotę w centrum Poznania przez grupę mężczyzn. Stało się to już po zakończeniu Marszu Równości. Policjanci przesłuchali poszkodowanych i wszczęli śledztwo.
„Marsz zakończył się skandalem – pisze w blogu eurodeputowany Marek Siwiec. – Wszystko to miało miejsce w biały dzień, w samym centrum Poznania. Młodzi ludzie nieśli transparenty z hasłem „Różnorodności TAK, nietolerancji NIE” i to pewnie zdecydowało o bandyckim napadzie”.
Sam przemarsz był raczej spokojny. – Ostatecznie zatrzymaliśmy sześć osób, które próbowały go zakłócić. Odpowiedzą m.in. za wulgarne wyzwiska pod adresem uczestników marszu oraz znieważenie funkcjonariuszy – wyjaśnia Zbigniew Paszkiewicz, rzecznik Komendy Miejskiej Policji.W manifestacji wzięło udział około 200 osób reprezentujących m.in. środowiska walczące o prawa gejów i lesbijek. Ochraniało ich przeszło 300 policjantów, w tym funkcjonariusze na koniach, z psami i bronią gładkolufową.
Uczestnicy marszu wyruszyli z placu Mickiewicza i głównymi ulicami miasta przeszli na plac Wolności. Taką trasę zaakceptował magistrat, choć od początku wywoływała ona kontrowersje. Przede wszystkim dlatego, że na placu Mickiewicza stoi pomnik poświęcony uczestnikom poznańskiego Czerwca ,56. Godzinę przed rozpoczęciem manifestacji zgromadzili się tam działacze Stowarzyszenia Obrony Praw Ludzi Wierzących. Pojawiły się flagi narodowe i papieskie, znicze oraz transparent z napisem „Jezu, ufam Tobie”.
[wyimek]Marsze równości organizowane są w Poznaniu od pięciu lat. To część Dni Równości i Tolerancji [/wyimek]