Włosi źle wspominają Monte Cassino

Monte Cassino, zajmujące tak szczególne miejsce w naszej pamięci, Włochom kojarzy się z bombardowaniami aliantów i zbrodniami Arabów z francuskich oddziałów.

Aktualizacja: 17.05.2009 12:13 Publikacja: 17.05.2009 01:01

Monte Cassino

Monte Cassino

Foto: Wikipedia

Dla nas, Polaków, najważniejszą, a często jedyną liczącą się fazą długiej bitwy o Monte Cassino jest trwające od 12 do 18 maja 1944 roku natarcie II Korpusu generała Władysława Andersa, które – okupione bolesnymi stratami – zmusiło niemieckich komandosów do opuszczenia klasztoru. Włosi patrzą na tę bitwę z szerszej i zupełnie innej perspektywy. Tutejszych historyków o wiele bardziej zajmuje los walczącego wówczas u boku aliantów włoskiego korpusu, a przede wszystkim ledwie kiełkujący na północy, i to bardziej w sferze idei niż czynu, włoski ruch oporu. Dla miejscowych to pięciomiesięczna gehenna alianckich bombardowań, barbarzyńskie zniszczenie klasztoru, a przede wszystkim potworne zbrodnie francuskich oddziałów kolonialnych.

[srodtytul]Bitwa narodów[/srodtytul]

Ważna postać polskiej emigracji Paolo Morawski, historyk i publicysta, jeden z ważniejszych menedżerów telewizji publicznej RAI, autor książki „Polonia mon amour”, od lat tłumaczy Polakom Włochy, a Włochom Polskę. W rozmowie z „Rz” podkreśla, że włoską pamięć o Monte Cassino trzeba podzielić na ogólną i lokalną. W tej pierwszej bitwa to pięciomiesięczne zmagania, które otwarły aliantom drogę na Rzym i pomogły uwolnić Włochy od Niemców i faszyzmu. Dla interesujących się historią to też „bitwa narodów”, w której brali udział również Polacy. Tak uczą się o niej Włosi w szkole, z encyklopedii i historycznych kompendiów. W krótszych notach czasem nie ma słowa o tym, że to Polacy zdobyli Monte Cassino.

Morawski tłumaczy, że dla Włochów historia marszu aliantów przez Włochy nie jest szczególnie interesująca, bo przez długi czas nie była ich historią. Z włoskiego punktu widzenia o wiele ważniejsze jest to, co działo się po bitwie o Monte Cassino: ruch oporu i wojna domowa na północy. Po pierwsze to legitymacja moralna i odkupienie win narodu, którego państwo do 8 września 1943 roku było sojusznikiem Hitlera. Po drugie z antyfaszystowskiego ruchu oporu wyłoniły się powojenne republikańskie Włochy. Po trzecie Włosi do dziś nie zdołali się rozliczyć z własną historią, spory o prawdę wciąż trwają, przysłaniając całkowicie kampanię włoską aliantów, w tym bitwę o Monte Cassino.

[srodtytul]Barbarzyńskie zniszczenia[/srodtytul]

Mieszkańcy Cassino i okolic wspominają bitwę fatalnie z powodu bombardowań aliantów, w których zginęło co najmniej 10 tys. cywilów, zrównania z ziemią klasztoru Benedyktynów – miejsca kultu i skarbnicy włoskiej kultury – oraz niewyobrażalnego barbarzyństwa złożonego z Marokańczyków i Tunezyjczyków francuskiego korpusu ekspedycyjnego pod dowództwem generała Alphonse’a Juina. W programie edukacyjnym telewizji publicznej RAI decyzję o zbombardowaniu klasztoru nazwano „szaleństwem”. W literaturze padają ciężkie oskarżenia. Historycy obwiniają Amerykanów o błąd rozpoznania i beztroskę. Co prawda Niemcy zlikwidowali obiecaną 300-metrową strefę zdemilitaryzowaną wokół klasztoru, jednak na teren opactwa weszli dopiero po 15 lutego, gdy 230 amerykańskich bombowców, w największej akcji II wojny przeciw jednemu małemu obiektowi, zrównało go z ziemią. Na szczęście pod koniec 1943 roku cenne archiwa i dzieła sztuki wywieziono do Watykanu, ale alianci o tym nie wiedzieli. W 60. rocznicę bitwy na polskim cmentarzu podczas wielkiej uroczystości z udziałem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z ust burmistrza Cassino padły słowa podziękowania za pomoc w zwycięstwie nad Niemcami i faszyzmem. Równocześnie jednak przez wiele miesięcy w okolicy obchodzono przede wszystkim rocznicę zniszczenia klasztoru i oddawano hołd pamięci poległych cywilów.

[srodtytul]Mordowali, rabowali i gwałcili[/srodtytul]

Najboleśniejsze dla miejscowych są jednak wspomnienia korpusu generała Juina. Wiele włoskich źródeł cytuje przemówienie, które miał wygłosić 14 maja 1944 roku, gdy Polacy szturmowali Monte Cassino, do swoich egzotycznych żołnierzy: „Za tymi górami, poza żołnierzami wroga, których zabijecie, jest rozległa ziemia, bogata w kobiety, wino i domy. Jeśli przejdziecie te góry, wasz generał przysięga wam, że to wszystko, te kobiety, te domy, to wino, wszystko, co znajdziecie, jest wasze. Przez 50 godzin. Możecie zabrać wszystko, zniszczyć wszystko i robić wszystko, co wam się żywnie podoba”.

Wprawdzie tekstu tego przemówienia nie ma w żadnych dokumentach i wielu historyków, tak francuskich, jak włoskich, wątpi, by zostało kiedykolwiek wygłoszone, jednak Arabowie (12 tys.) po przedarciu się przez niemieckie linie mordowali, rabowali i gwałcili jak wojsko Dżyngis-chana. I to nie przez 50 godzin, ale niemal do końca maja. Według ostrożnych szacunków zgwałcili ponad 5 tysięcy kobiet, a także mężczyzn w wieku od 5 do 85 lat. Nieopodal Cassino w Santa Maria di Esperia ich ofiarą padł ksiądz Alberto Terrilli, który zmarł kilka dni później. Arabowie wyrżnęli, wcale nie z głodu, 90 procent bydła. Gdy dowiedział się o tym papież Pius XII, zaapelował do generała Charlesa de Gaulle’a, by nie wpuszczał ich do Rzymu. Korpus ekspedycyjny wrócił do domu. Jeśli generał Juin nie zachęcał żołnierzy do barbarzyństwa, dziwić musi obojętność francuskiej kadry oficerskiej. Włosi podejrzewają, że był to odwet za zbombardowanie francuskich cywilów przez włoskie lotnictwo w czerwcu 1940 roku. O losie zgwałconych wówczas kobiet Alberto Moravia napisał powieść „La Ciociara” („Matka i córka”), a Vittorio de Sica na jej podstawie nakręcił film z Sofią Loren w roli głównej.

15 marca 2004 roku z udziałem ówczesnego prezydenta Włoch Carla Azeglio Ciampiego oficjalnie oddano cześć pamięci zgwałconych i ofiar bombardowań Cassino. Naturalnie nikt nie kojarzy z tymi zbrodniami Polaków, którzy jako wyzwoliciele pozostają do dziś we wdzięcznej pamięci Włochów. Jednak Monte Cassino wywołuje tu zupełnie inne skojarzenia niż w Polsce.

Na tegoroczne obchody 65. rocznicy bitwy przyjeżdża prezydent Lech Kaczyński. 17 maja podejmie w Ambasadzie RP w Rzymie polskich weteranów, a w poniedziałek weźmie udział w uroczystościach na cmentarzu Monte Cassino.

Dla nas, Polaków, najważniejszą, a często jedyną liczącą się fazą długiej bitwy o Monte Cassino jest trwające od 12 do 18 maja 1944 roku natarcie II Korpusu generała Władysława Andersa, które – okupione bolesnymi stratami – zmusiło niemieckich komandosów do opuszczenia klasztoru. Włosi patrzą na tę bitwę z szerszej i zupełnie innej perspektywy. Tutejszych historyków o wiele bardziej zajmuje los walczącego wówczas u boku aliantów włoskiego korpusu, a przede wszystkim ledwie kiełkujący na północy, i to bardziej w sferze idei niż czynu, włoski ruch oporu. Dla miejscowych to pięciomiesięczna gehenna alianckich bombardowań, barbarzyńskie zniszczenie klasztoru, a przede wszystkim potworne zbrodnie francuskich oddziałów kolonialnych.

Pozostało 88% artykułu
Społeczeństwo
Rośnie liczba ofiar tajemniczej choroby, która pojawiła się w Afryce
Społeczeństwo
Tajemnicza choroba w DR Konga. Zabija, objawy przypominają grypę
Społeczeństwo
Replika miecza z Harry'ego Pottera w Japonii została uznana za broń
Społeczeństwo
„Majdanu nie będzie”. Czy Gruzini obalą rząd?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Społeczeństwo
Pierwszy kraj na świecie zakazał mediów społecznościowych nastolatkom
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką