Władze Łodzi są bezradne, choć prezydent Jerzy Kropiwnicki odbył wiele pogadanek i spotkań, a uchwałą rady miasta powstał regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie Łodzi. Właściciel posesji w terminie do 24 godzin od wykrycia napisu ma obowiązek go zamalować.
[srodtytul]Walka z wiatrakami[/srodtytul]
Osoby mieniące się kibicami ŁKS i Widzewa znaczą swoimi napisami, herbami i flagami osiedla, na których stanowią większość mieszkańców. Nie mija kilka dni, a ich rywale dopisują wulgarne treści - wyrazy na „ch” czy „k”, ale celują w nazywanie drugiej strony „Żydami”. W obydwu chuligańskich środowiskach powstały nawet wyposażone w spraye i wiaderka z farbami grupy, które urządzają nocne wyprawy na „wrogie” tereny, żeby pokazać, że jest to tzw. „jude zone”.
To nie jest akt antysemityzmu, ale pokazanie, że klub przeciwnika jest obcym i gorszym tworem w Łodzi. Po każdym z takich rajdów elewacje budynków nadają się do powtórnego malowania.
Zwykle odcień nałożonej na napisy farby różni się od koloru elewacji i dla chuliganów jest znakomitym miejscem na robienie kolejnych napisów. – Przypomina to walkę z wiatrakami – przyznaje Radosław Kluska, naczelnik wydziału dowodzenia Straży Miejskiej. – Zjawisko się nasiliło w ostatnich dniach, ale nie ma związku ze zbliżającymi się obchodami likwidacji getta, a rozpoczętą rundą rozgrywek piłkarskich.