„Apelujemy o uwolnienie naszego przyjaciela i kolegi (...). Od pół roku przebywa on w areszcie śledczym podejrzewany o to, że cztery lata temu naruszył prawo, chcąc pomóc swojemu choremu ojcu, Lwu Rywinowi” piszą autorzy apelu zamieszczonego na wykupionych stronach kilku gazet (m.in. „Rz”).
Marcin R., podobnie jak jego ojciec, od pół roku jest w areszcie jako podejrzany w głośnym śledztwie dotyczącym korupcji i nakłaniania do fałszowania dokumentacji medycznej. Prowadzi je łódzka prokuratura. Właśnie wystąpiła o przedłużenie R. aresztu. – Powody to zagrożenie wysoką karą: do dziesięciu lat więzienia i obawa matactwa – mówi „Rz” Jarosław Szubert, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi.
Sąd jeszcze nie wyznaczył terminu rozpoznania wniosku. Przyjaciele i znajomi R. zdecydowali się wystąpić z apelem w szczególnym momencie. Zastrzegają: „Jesteśmy ludźmi, którzy nie chcą rozstrzygać o winie lub niewinności Marcina – takiej oceny dokona niezawisły sąd”.
– To próba nacisku na sąd – oceniają apel rozmówcy „Rz” z wymiaru sprawiedliwości.
– Uważam, że wobec Marcina zastosowano zbyt restrykcyjny środek. Mógłby odpowiadać z wolnej stopy. Wyobrażam sobie, co musi przeżywać jego rodzina pozbawiona kontaktu z nim – mówi „Rz” Gerard Mikina, dyrektor departamentu w Banku BPH, jeden z sygnatariuszy apelu.