Projekt przewidywał też legalizację uprawiania na własne potrzeby konopi, z których wytwarza się marihuanę i haszysz, oraz zatarcia wyroków osób skazanych za posiadanie niewielkich ilości narkotyków. Autorami projektu ustawy są organizatorzy Marszu Wyzwolenia Konopi - parady zwolenników legalizacji marihuany i haszyszu. Podczas marszu pod koniec maja w Warszawie zebrali tysiąc podpisów koniecznych do zgłoszenia wniosku.
Zawiadomienie o utworzeniu komitetu trafiło do marszałka Bronisława Komorowskiego na tydzień przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. Zgoda marszałka jest konieczna, by móc zacząć zbierać 100 tysięcy podpisów niezbędnych by skierować ustawę do Sejmu. Marszałek jednak zgody nie udzielił. Wytknął inicjatorom braki formalne we wniosku. - Uważamy, że argumenty marszałka są całkowicie niemerytoryczne - mówi Jędrzej Sadowski, autor projektu ustawy. - Problemem okazał się na przykład fakt, że na kartach z podpisami nazwa komitetu inicjatywy ustawodawczej nie była uzupełniona o tytuł ustawy - dodaje.
Marszałek wytknął też zwolennikom legalizacji konopi brak kilku opinii prawnych, m.in. Krajowej Rady Diagnostyków Laboratoryjnych i Prokuratora Generalnego. Dał im czternaście dni na uzupełnienie wniosku. - To jakieś błędne koło, bo prokurator generalny odpisał, że nie wyda nam opinii, zanim nie uzyskamy zgody marszałka - mówi Sadowski. - Obawiam się, że marszałek podjął taką, a nie inną decyzję w związku z wyborami. Nie chciał, by niewygodny temat pojawił się w trakcie kampanii - dodaje.
W związku z nieuzupełnieniem wniosku nowy marszałek Grzegorz Schetyna ostatecznie odmówił rejestracji komitetu. Zwolennicy legalizacji marihuany i haszyszu nie składają jednak broni. Złożyli już w Sądzie Najwyższym skargę na decyzje marszałka. Rozpoczęli też ponowną zbiórkę tysiąca podpisów potrzebnych do złożenia wniosku.
Ich zdaniem, legalizacja niewielkich ilości narkotyków pochodzenia konopnego jest niezbędna, bo w Polsce sankcje karne za ich posiadanie należą do najbardziej restrykcyjnych w Europie. Za posiadanie marihuany grozi kara do trzech lat pozbawiania wolności. Tymczasem w większości europejskich państw posiadane niewielkich ilości marihuany jest albo całkowicie legalne, albo karane mandatem.