Widok kobiety w mundurze nie dziwi już nie tylko w koszarach na terenie USA, ale również w rozsianych po świecie amerykańskich bazach.
Panie wysyłane są nawet na najbardziej niebezpieczne misje. – Na około 2,2 miliona żołnierzy, którzy służyli w Iraku i Afganistanie, ponad 255 tysięcy stanowiły kobiety – mówiła AP rzeczniczka Pentagonu Eileen Lainez.
Na wojnie tracą jednak życie rzadziej niż panowie. Według najnowszych statystyk w Iraku zginęło 4300 mężczyzn i 110 kobiet, a w Afganistanie ponad 1400 mężczyzn i 24 kobiety. Dzieje się tak, bo służą głównie jako lekarki, sanitariuszki czy tłumaczki. Zgodnie z prawem nie mogą bowiem brać udziału w typowo bojowych misjach.
Zdaniem członków wojskowej komisji ds. równouprawnienia takie prawo zamyka kobietom dostęp do ok. 10 procent stanowisk w słynnym korpusie Marines i w siłach lądowych i blokuje im drogę do najwyższych stanowisk w armii.
„Siłom zbrojnym nie udało się sprawić, by dowódcy byli tak samo zróżnicowani jak naród, któremu służą” – uważają członkowie komisji, podkreślając, że „jeśli chodzi o liczbę osób, które zajmują najwyższe stanowiska w armii, to członkowie mniejszości i kobiety wciąż pozostają w tyle za białymi mężczyznami”.