Według 25-letniego Dominika Majdzika 29 stycznia funkcjonariusze wyciągnęli go z pubu i pobili na komendzie. W skardze do sądu w Wieliczce opisuje też, że skutego kajdankami policjanci rzucili na podłogę. "Byłem bity po głowie, twarzy otwartą ręką, pałką po piętach, nogach, rękach, plecach" - pisze mężczyzna. Potem wyzywali jego i jego bliskich. Powodem ataku miała być zemsta za działania ojca, który jest miejscowym radnym. Sprzeciwia się finansowaniu przez samorząd zakupu samochodów dla policji i domaga likwidacji straży miejskiej.
Ryszard Majdzik, ojciec zatrzymanego, był znanym działaczem "Solidarności" i opozycjonistą w czasach PRL. - To pobicie to zemsta za moją działalność - mówi.
Jego syn dodaje, że ani razu podczas zatrzymania policjanci nie byli w stanie przedstawić powodu zatrzymania. Grozili natomiast, że zapamiętają twarz jego i jego ojca.
Jako dowód na brutalność policji Dominik Majdzik przedstawia obdukcję lekarską wykonaną przez lekarza pogotowia. Mężczyzna pojechał tam zaraz po zwolnieniu przez policję.
Następnego dnia nadal czuł się fatalnie. "Wszystko mnie boli, a najbardziej głowa. Wymiotowałem. Bolą mnie nerki" - opisuje w zażaleniu złożonym w sądzie. Od lekarza otrzymał 14 dni zwolnienia.