Mężczyzna podłożył ogień pod Tęczę w nocy z soboty na niedzielę. – Spalił się niewielki kawałek instalacji. Ok. 30 kwiatów – mówi jeden z warszawskich policjantów. ]
Tęcza tym razem nie spłonęła, bo strażnicy zauważyli dym wydobywający się z instalacji. Wraz z policjantami szybko ugasili ogień.
Przy okazji wyszło na jaw, że nie zadziałały zainstalowane przy Tęczy zraszacze, które mają chronić ją przed podobnymi incydentami.
Szybko zatrzymano podpalacza, właśnie Kamila S. Mężczyzna był pijany. Miał 1,4 promila w wydychanym powietrzu.
Dopiero w poniedziałek mógł być przesłuchany. - Usłyszał zarzut usiłowania zniszczenia mienia. Przyznał się do winy. Nie potrafił wyjaśnić dlaczego podłożył ogień. Stwierdził, że był pijany – mówi policjant.