Stoczniowe żurawie są elementem krajobrazu, bez którego nie można sobie wyobrazić Gdańska. - Zasługują na ochronę nie tylko ze względu na surowe piękno, ale i symbolikę związaną z najnowszą historią upadku komunizmu w Europie uważają gdańscy urzędnicy.
Dźwigi, które pracują na pochylniach Młodego Miasta są bezpieczne. Zagrożone są dźwigi wycofane z eksploatacji. W mieście jest wynika z danych urzędu jest 107 metalowych żurawi.
- Wytypowaliśmy "do ocalenia" 17 z nich, które wpływają na panoramę Gdańska, bez nich trudno ją sobie wyobrazić – mówi Antoni Pawlak, rzecznik miasta.
Jednak samorządu nie stać na zakup dźwigów, które choć są sprzedawane w cenie złomu, ale i tak kosztują od 700 tys. do miliona złotych. - Do tego trzeba doliczyć kupno lub dzierżawę gruntu pod maszyną. To są tereny prywatne i trudno oszacować ile właściciele policzą sobie za nie. Mamy wolny rynek – tłumaczy Antoni Pawlak.
Podkreśla, że do kosztów trzeba też doliczyć renowację, utrzymanie, ubezpieczenie, ochronę, iluminacja czy iluminację dźwigów. W sumie grube miliony złotych. Urzędnicy zwracają uwagę, by miasto takie pieniądze wygospodarowało to musiałoby zrobić to kosztem czegoś innego.- Mamy zabrać środki z budowy nowych dróg, mieszkań komunalnych, kosztem oświaty? Kultury? – pyta Antoni Pawlak.