W rekordowym pod tym względem 2006 r. na drogach zatrzymano ponad 200 tys. nietrzeźwych kierowców. W kolejnych latach ta liczba powoli spadała. Statystyki za ubiegły rok są jednak szczególne. Powód? Kontroli było dużo więcej, a przyłapanych pijanych za kierownicą – dużo mniej.
Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w zeszłym roku zatrzymano 128,6 tys. pijanych za kierownicą, czyli o ponad 12,6 tys. mniej niż w 2014 r. Skontrolowano zaś trzeźwość prawie 17,7 mln prowadzących pojazdy, o 2,3 mln więcej niż w poprzednim roku.
Skąd poprawa? – Zauważalny trend spadku liczby kierujących w stanie wskazującym jest efektem właśnie zintensyfikowanych kontroli policyjnych. One stanowią przestrogę dla tych, którzy chcieliby złamać prawo. Istotne znaczenie ma także zaostrzenie kar za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu – ocenia Monika Ucińska, psycholog transportu z Instytutu Transportu Samochodowego. Ale zastrzega, że pijani kierowcy to wciąż w Polsce niepokojące zjawisko.
Insp. Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji zauważa: – Obecnie przeprowadzamy prawie dziesięciokrotnie więcej kontroli trzeźwości niż np. w 2008 r. Niemal każda kontrola kierowcy od tego się rozpoczyna, a kiedyś prowadzący dmuchali w alkomat głównie w weekendy i nocą. Ważna jest nieuchronność kontroli, to, że każdy patrol ma alkomat, a kierowca wie, że jeśli pił, to wpadnie.
Drzwi komend i komisariatów są otwarte dla każdego, kto np. po wieczornej imprezie nazajutrz chce zbadać, jaką ma zawartość alkoholu we krwi. – Badania na żądanie cieszą się dużą popularnością. Kierowcy zgłaszają się do dyżurnego i bezpłatnie mogą sprawdzić trzeźwość. Coraz częściej w lokalach i na stacjach paliw są alkomaty – wylicza Konkolewski. Przypomina też, że rozwinęły się prywatne usługi odwożenia kierowców ich samochodami do domu.