Kosztowała miliony dolarów i miała stanowić wzór do naśladowania. Jej budowę nadzorował Jang Song Thaek, wujek Kima numer trzy, który w 2013 roku został stracony niedługo po objęciu kierownictwa kraju przez swojego kuzyna.

Podobno Jang Song Thaek miał zostać rzucony psom na pożarcie. Podobno to jedynie plotki, choć obecna zmiana ma na swoim koncie spektakularne egzekucje. Zdarzyło się, że jeden z wysokich dowódców wojskowych zginął od salwy z działa wysoko kalibrowego. Przed śmiercią, która nadeszła rzekomo ze względu na przygotowywanie spisku mającego na celu przejęcie władzy, Jang kończył budowę wioski-skansenu. Jej budowę zlecił sam Kim Ir Sen, którego jedyną córkę poślubił właśnie wujek Kim Dzong Una.

"Pjongjang w miniaturze" miał jednak przywoływać u dyktatora negatywne wspomnienia związane ze zgładzonym krewnym. Wioska była przez ostatni czas zamknięta, obecnie pojawiły się informacje o jej oficjalnej likwidacji. Biura podróży organizujące wycieczki do Korei Północnej twierdzą, że - według ich wiedzy - atrakcja została zamknięta czasowo, jednak agencja informacyjna Yonhap z Południa podaje do wiadomości, że Mini Pjongjang znika z mapy. Miejsce nie cieszyło się wielką popularnością. Zwiedzający zamiast niego woleli oglądać prawdziwe dzielnice stolicy.