Rządowy program „Praca dla więźniów" zakłada pracę osadzonych poza jednostką bez konwojenta. Efekt? W ciągu zaledwie 11 dni (od 15 do 26 maja) podczas takiej pracy uciekło dwóch więźniów zakładu karnego we Włocławku. Jeden odsiadywał wyrok za zabójstwo, drugi za oszustwa i kradzieże – ustaliła „Rzeczpospolita".
Tomasz Seroczyński, rzecznik Zakładu Karnego we Włocławku, potwierdza nasze informacje. Osadzeni pracowali na terenie Cmentarza Komunalnego we Włocławku oraz w Przedsiębiorstwie Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego Dawtona w Lipnie. Obaj zostali skierowani do pracy zewnętrznej bez konwoju, bo jak zapewnia rzecznik, „spełniali wymogi".
Od blisko dwóch miesięcy poszukuje ich policja. – Niestety, osoby nie zostały odnalezione – mówi nam podinsp. Monika Chlebicz, rzeczniczka komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy.
Ale w systemie służby więziennej nie zostali odnotowani jako uciekinierzy. – Jeśli skazany pracuje poza terenem zakładu karnego dla jakiejś firmy i ucieknie, to nie jest to ucieczka, tylko oddalenie. Taka kwalifikacja nie zawala statystyk i nie drażni ministra – tłumaczy nam jeden z funkcjonariuszy więzienia.
Dyrektor włocławskiego zakładu wszczął w tej sprawie czynności wyjaśniające. – Ustalono, iż bezpośrednią przyczyną był nieprawidłowy nadzór sprawowany przez kontrahenta zewnętrznego – stwierdza Seroczyński.